Radomianie byli ostatnio w wysokiej dyspozycji. Po dość niemrawym początku sezonu zawodnicy Wojciecha Kamińskiego złapali wiatr w żagle i odnieśli cztery wygrane z rzędu, w związku z czym byli faworytem meczu z ekipą z Koszalina. Zwłaszcza że zdołali zachować mnóstwo sił po łatwym zwycięstwie w FIBA Europe Cup nad KTP Basket Kotka.
Rosa nie zdołała jednak przedłużyć swojej passy. Dość nieoczekiwanie zatrzymali ich akademicy. Zespół Davida Dedka wykorzystał przewagę w strefie podkoszowej. Przyjezdni lepiej zbierali, ale przede skutecznie rzucali spod kosza i ponawiali akcje. W ten sposób udało im się zdobyć sporo punktów, co przełożyło się na triumf.
Inna sprawa, że radomianie nie zdołali sforsować defensywy koszalinian. Zawodnicy Kamińskiego rzucali wprost koszmarnie. W całym spotkaniu trafili zaledwie 8 z 25 rzutów za dwa, czyli mniej niż... z dystansu. Niewiele wnosiły zmiany, bo zmiennicy również grali kiepsko.
Właściwie tylko Torey Thomas spisał się bez zarzutów. Doświadczony Amerykanin po przerwie stanowił ogromne zagrożenie i jego rzuty z dystansu sprawiły, że Rosa była nawet blisko AZS-u. 30-letni zawodnik zakończył zawody z dorobkiem 30 punktów, 4 asysty oraz 3 zbiórki. Być może gdyby otrzymał większe wsparcie od partnerów, to spotkanie zakończyłoby się inaczej.
Akademicy sięgnęli po zwycięstwo, bo świetnie spisalło się trzech graczy - Patrik Auda, AJ Walton i Artur Mielczarek. Wymieniony tercet uzbierał w sumie aż 50 punktów. Pierwszy z wymienionych, reprezentant Czech, zanotował zresztą double-double, bo do 17 "oczek" dołożył jeszcze 11 zbiórek.
Rosa Radom - AZS Koszalin 63:75 (14:18, 19:17, 17:24, 13:16)
Rosa: Thomas 20, Harris 16, Sokołowski 7, Adams 6, Szymkiewicz 5, Witka 5, Zajcew 2, Hajrić 2, Jeszke 0, Bonarek 0.
AZS: Walton 18, Auda 17, Mielczarek 15, Austin 10, Wadowski 7, Łukasiak 4, Dąbrowski 2, James 2, Witliński 0, Walker 0.