[tag=1759]
Polfarmex Kutno[/tag] z fatalnej strony zaprezentował się w sobotnie popołudnie w Hali Stulecia. Zespół Jarosława Krysiewicza zdołał zdobyć zaledwie 48 punktów i z kretesem przegrał z Treflem Sopot. Na wyróżnienie po stronie kutnian zasłużył jedynie Michael Fraser, który uzyskał 21 punktów i miał 12 zbiórek.
- Mecz w Sopocie nam kompletnie wyszedł. Mieliśmy tak naprawdę tylko jednego zawodnika punktującego. Trefl skutecznie wykorzystał fakt, że nasze rzuty nie mogły znaleźć drogi do kosza. Uważam, że gospodarze grali bardzo rozsądnie. Zbudowali przewagę, którą kontrolowali przez całe spotkanie - przyznaje Michał Gabiński, polski podkoszowy.
Nie ma co ukrywać faktu, że dla Polfarmexu było to najgorsze spotkanie w tym sezonie. Kutnianom nic w tym meczu nie wychodziło - zanotowali zaledwie trzy asysty. Skuteczność z gry była na zatrważającym poziomie - tylko 24 procent! Goście trafili 15 z 62 rzutów.
- 48 punktów? To nie jest nasza gra. Próbowaliśmy walczyć, ale Trefl Sopot zabrał nam wszystkie atuty. Takie mecze się zdarzają, ale na pocieszenie pozostaje fakt, że gorzej już zagrać nie możemy i na pewno w kolejnym spotkaniu zaprezentujemy się lepiej - dodaje Gabiński.
Dla zespołu z Kutna była to już trzecia porażka z rzędu. Wcześniej Polfarmex przegrał z Energą Czarnymi Słupsk i Stelmetem BC Zielona Góra.
- Sezon to jedna wielka sinusoida. Nie ma co się załamywać jedną, czy drugą porażką. Po prostu trzeba dalej pracować i walczyć o swoje. Dalej uważam, że nasz zespół stać na niespodziankę w obecnych rozgrywkach - komentuje zawodnik.