Yvonne Turner: To jest kobieca koszykówka, tutaj musi być dramatycznie!

Seria punktowa 12:0 w czwartej kwarcie zapewniła Wiśle Can-Pack Kraków trzeci kolejny triumf w Eurolidze. Mistrzynie Polski mimo że na dwie minuty przed końcem prowadziły 67:60, to ostatnie sekundy okazały się dla nich horrorem.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- To był niezwykle wyrównany mecz - podsumowuje spotkanie z Agu Spor Yvonne Turner, amerykańska rzucająca Wisły Can-Pack Kraków.

Fani Białej Gwiazdy, którzy w środę zasiedli na hali przy Reymonta 22 znów otarli się o zawał serca. W czwartej kwarcie krakowianki przegrywały 55:60, aby potem zanotować serię 12:0. Gdy wydawało się, że mistrzynie Polski kontrolują już mecz, nagle sytuacja zupełnie się odmieniła. To rywalki zdobyły sześć punktów z rzędu i miały w swoich rękach kluczową akcję. Piłka trafiła do Lary Sanders, a ta oddała rzut z zupełnie otwartej pozycji. Hala zamarła, jednak po chwili eksplodowała ze szczęścia, bowiem liderka tureckiego zespołu chybiła.

- To jest koszykówka, a my jesteśmy kobietami. Tutaj musi być dramatycznie - ocenia z uśmiechem mecz Turner, która zapisała w środę w swoich statystykach 17 punktów, 5 asyst i 2 przechwyty. To właśnie Amerykanka, wspólnie z Cristiną Ouviną były liderkami Wisły w tym spotkaniu.

Wygrana nad Agu Spor była trzecią z rzędu w Eurolidze. Każda odniesiona w niesamowicie dramatycznych okolicznościach. - Tak, wszystko się może wydarzyć. Znów walczyłyśmy do ostatniej sekundy, pokazałyśmy serce i ponownie możemy cieszyć się z wygranej - przekonuje.

O mały włos, a Sanders w środę przerwałaby pasmo sukcesów Białej Gwiazdy. - Nie wiem, jak to się stało, że została zupełnie otwarta. Miałyśmy ogromne szczęście, że nie trafiła tego rzutu. Anioły były z nami! - komentuje. Jednocześnie przyznaje, że wcześniej to Wisła miała mecz w swoich rękach. - Byłyśmy bardzo skoncentrowane na naszej ostatniej akcji. Miałyśmy zagrać coś specyficznego dla nas, pewną akcję i nie zrobiłyśmy tego - dodaje.

Dzięki tej wygranej team spod Wawelu jest już w ścisłym kontakcie z czwartą drużyną w tabeli grupy B, czyli miejscem gwarantującym awans do fazy play off.

- Oczywiście, że mamy szansę na awans i chcemy to wykorzystać. Euroliga jest ciężka. Tutaj w każdym meczu musisz pokazać to, co masz najlepszego, bowiem w tych rozgrywkach występuje najlepszych 16 zespołów w Europie. Tutaj nie ma miejsca na odpoczynek, a naszym celem jest najlepsza możliwa gra, która zobaczymy co nam przyniesie - zakończyła Turner.

W przyszłym tygodniu krakowianki rozpoczną serię meczów wyjazdowych w Eurolidze, a pierwszym rywalem będzie Mithra Castors Braine.

Która z zawodniczek Wisły Can-Pack Kraków była najlepsza w starciu z Agu Spor?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×