Dawid Słupiński mocnym punktem Znicza Basket

Koszykarze Znicza Basket w miniony weekend przerwali serię porażek, choć wygrana z Notecią nie przyszła im łatwo. Był to szczególny mecz dla Dawida Słupińskiego, który w sezonie 2014/15 wywalczył z Notecią awans, a obecnie występuje w Pruszkowie.

Zwycięstwo 76:73 nad Notecią Inowrocław było ósmym pojedynczym sukcesem Znicza Basket w tym sezonie. Koszykarze z Pruszkowa sezon rozpoczęli doskonale, lecz później wyraźnie dopadła ich zadyszka, czego dowodem była seria 4 porażek. Przerwali ją w 13. kolejce.

- Miejmy nadzieję, że słabszy okres jest już za nami. Podeszliśmy do meczu z Notecią z pełnym zaangażowaniem. Wiedzieliśmy, że rywal łatwo dwóch punktów nam nie odda - powiedział podkoszowy Znicza Basket, Dawid Słupiński.

Dla niego był to szczególny mecz. Beniaminek I ligi to bowiem jego były klub, z którym w dodatku wywalczył sezon temu awans na zaplecze Tauron Basket Ligi.

- Mogę powiedzieć, że nie był to mecz, jak każdy inny - czekałem na niego cały tydzień i grało mi się w nim bardzo dobrze, choć zawodziła u mnie skuteczność. Chciałem jednak bardzo pomóc swojej drużynie, dlatego szukałem innego sposobu, aby dać z siebie jak najwięcej. W tym meczu była to obrona strefy podkoszowej i zbiórki - dodał 23-letni gracz, występujący w przeszłości także w Anwilu.

Dawid Słupiński, były gracz między innymi Anwilu, bardzo dobrze radzi sobie na parkietach pierwszej ligi
Dawid Słupiński, były gracz między innymi Anwilu, bardzo dobrze radzi sobie na parkietach pierwszej ligi

Doskonale potwierdza to ich liczba, czyli 17 (9 w ataku i 8 w obronie). Zresztą w całym sezonie gracz Znicza Basket imponuje zwłaszcza jeśli chodzi o zbiórki na atakowanej tablicy. Ma ich łącznie już 56 i jest zdecydowanym liderem w tej klasyfikacji w lidze. Drugi jest Rafał Kulikowski z Sokoła, który ma ich 40. W ogólnej statystyce zbiórek Słupiński także jest najlepszy. Jego średnia, jako jedynego gracza w lidze, przekracza 9 na mecz.

W 14. kolejce pruszkowskich graczy czeka wyprawa do Gliwic. Teoretycznie powinno to być jedno z najłatwiejszych spotkań w sezonie, zważywszy na ostatnią dyspozycję zespołu GTK. Tak być jednak wcale nie musi, bo kiedyś Wojciech Fraś i jego koledzy przełamać się muszą.

- Bilans gliwiczan może być mylący. Personalnie mają bardzo dobry skład i zawsze mogą być niebezpieczni. Do tego dochodzą plotki o zmianie trenera, a wiadomo, że jak pojawia się nowy szkoleniowiec, to każdy chce się pokazać. Mimo wszystko jedziemy tam wygrać! Inna opcja nie wchodzi w grę - zakończył jeden z liderów Znicza Basket.

Źródło artykułu: