Brak oficjalnego stanowiska PGE Turowa - co dalej z Damontre Harrisem?

Agencja Damontre Harrisa twierdzi, że zawodnik nie jest już graczem PGE Turowa, a tymczasem wicemistrz milczy i nie wydaje listu czystości. To wszystko dzieje się w momencie, gdy PGE Turów przegrywa walkę o zbiórki w meczu z Polfarmexem.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

W czwartek PGE Turów Zgorzelec musiał rozegrać drugie spotkanie z rzędu bez centra Damontre Harrisa. W przeciwieństwie do starcia ze słabym w tym sezonie Śląskiem Wrocław, Polfarmex Kutno pokonał wicemistrzów Polski, drogę do zwycięstwa otwierając sobie bardzo dobrą grą na tablicach. Kutnianie zdeklasowali zgorzelczan w walce na tablicach 44:25.

- Polfarmex jest najlepiej jest zbierającą ekipą ligi. To drużyna grająca bardzo silnie, fizycznie i nawet jeśli nie mają zbyt wiele wzrostu, to jednak mają wielką siłę w postaci Mike'a Frasera czy Kevina Johnsona. Ponadto, u nich nawet zawodnicy na pozycje dwa-trzy mierzą około dwóch metrów wzrostu. Dlatego nie wiem czy obecność Damontre by coś zmieniła w tym meczu, ale nie da się ukryć, że jego brak spowodował, iż na atakowanej tablicy, zamiast 11-12 zbiórek, mieliśmy tylko sześć - powiedział trener Piotr Ignatowicz po porażce z Polfarmexem.

- Na dłuższą metę jednak nie da się tak funkcjonować. Jeśli nic się nie zmieni wkrótce, niestety będziemy to odczuwać na parkiecie - dodał Ignatowicz.

Kwestia owej zmiany odnosi się oczywiście do znalezienia zastępstwa dla Harrisa. Problem w tym, że nie stanie się to szybciej, zanim nie rozwiąże się prawna sytuacja Amerykanina, tymczasem stanowiska agencji gracza oraz klubu różnią się.

- Harris otrzymał tylko jedną z czterech pensji do tego momentu ze strony klubu. Dlatego uznajemy, że jest wolnym zawodnikiem. Jednostronnie rozwiązaliśmy kontrakt. Niestety, zawodnik nie może podpisać umowy z nowym klubem, gdyż PGE Turów odmawia wydania listu czystości. Sprawa trafiła już do FIBA - taką odpowiedź otrzymaliśmy ze strony LV Sports Group, agencji zawodnika, pytając o aktualną sytuację. Ze strony wicemistrzów Polski nikt nie komentuje całej sytuacji, co z pewnością ma również związek z brakiem prezesa w klubie.

Fakt, iż obecnie w Zgorzelcu panuje bezkrólewie po tym, jak z fotela prezesa zarządu ustąpił Jan Michalski, utrudnia rozwiązanie sprawy. Tym samym ostateczna decyzja w sprawie Damontre Harrisa oraz jego ewentualnego następcy nie nastąpi z pewnością szybciej, zanim nie zostaną wybrane nowe władze.

- Ciężko komentować tę sytuację. Póki nie ma oficjalnego stanowiska, nie chcę wychodzić przed szereg. Natomiast stan faktyczny jest taki, że jak widać, Harrisa nie ma z nami na parkiecie i traktuję go tak, jakby go już z nami nie było. Musimy funkcjonować jakoś bez niego - zakończył Ignatowicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×