Porażka z MKS Dąbrową Górnicza tylko pogłębiła kryzys, w jaki wpadli koszykarze Śląska Wrocław. Trójkolorowi po raz ostatni triumfowali na parkietach TBL 25 października w meczu z Treflem Sopot, ale minimalnie (65:64) i w bardzo słabym stylu. Od tego momentu byli mistrzowie Polski zanotowali serię aż siedmiu porażek z rzędu, a przesłanek do jej zakończenia jak na razie nie widać.
Wrocławianom nie pomogła nawet decyzja włodarzy klubu o zwolnieniu trenera Mihailo Uvalina. Jego następca Emil Rajković odmienił co prawdą styl zespołu, ale tylko na trzy mecze i tylko w rozgrywkach Pucharu Europy FIBA. WKS pokonał pod wodzą Macedończyka BC Siauliai, Inter Bratysławę i Royal Hali Gaziantep, przegrywając w tym czasie na polskich parkietach m.in. ze Startem Lublin czy BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski.
- Praktycznie od początku sezonu wszyscy widzą, że mamy duży problem. Posiadamy w składzie zawodników, którzy nie zasługują na to, by nosić koszulkę z herbem Śląska Wrocław na piersi. Oni powinni już teraz wracać do domu - mówił wyraźnie rozgoryczony Emil Rajković po porażce z MKS Dąbrową Górniczą.
Po raz kolejny w barwach Śląska najbardziej błyszczał Jarvis Williams, który zapisał na swoim koncie 20 punktów i 7 zbiórek. Dwucyfrową zdobyczą punktową popisało się oprócz Amerykanina jeszcze tylko dwóch graczy - Anthony Smith (18 pkt.) i Kamil Chanas (10 pkt.). Zdecydowanie zawiódł za to m.in. Brandon Heath. Doświadczony rozgrywający w ciągu nieco ponad 23 minut zdołał trafić tylko jeden na sześć oddanych rzutów z gry i rozdać 3 asysty. Śląsk jak całość również wypadł blado.
Wrocławianie mieli zaledwie 19-procentową skuteczność w rzutach z dystansu (4/21) i mieli tylko 10 asyst przy 12 stratach. Problemem zespołu ze stolicy Dolnego Śląska nie są jednak tylko złe statystyki, ale przede wszystkim niski poziom zaangażowania i mobilizacji niektórych zawodników. Trener Emil Rajković nie ukrywa, że z częścią z nich bardzo chętnie jak najszybciej by się rozstał.
- Jeżeli zajdzie taka konieczność, to będziemy grali w najbliższych meczach młodymi zawodnikami, wrocławską młodzieżą. Skoro rezultat ma być taki sam, to już lepiej, aby to oni się ogrywali. Może lepiej postawić na "dzieci" zamiast grać tymi, którzy nie wiedzą jak być profesjonalnymi koszykarzami - dodawał macedoński szkoleniowiec.