Polpharma postraszyła PGE Turów. Zmarnowana szansa "Farmaceutów"

Jeszcze w połowie trzeciej kwarty Polpharma prowadziła z PGE Turowem różnicą 11 punktów, ale ostatecznie goście zdołali odrobić straty i wygrali w Starogardzie Gdańskim 81:74.

Polpharma po raz ostatni i zarazem jedyny w tym sezonie wygrała na początku listopada. Pokonała wówczas pogrążony w kryzysie Trefl Sopot. Nic więc dziwnego, że kibice na Kociewiu są spragnieni zwycięstw. Na kolejne jednak muszą jeszcze poczekać. Choć dyspozycja PGE Turowa w sobotę nie była najwyższa, to jednak najzwyczajniej "Farmaceuci" swoją szansę zmarnowali i właściwie dali sobie wydrzeć zwycięstwo, powielając błędy, które w tym sezonie popełniali już wielokrotnie.

A zgorzelczanie? Po dwóch porażkach z rzędu przed własną publicznością koniecznie chcieli się zrehabilitować. I choć w sobotę absolutnie nie zachwycili, a w pierwszej połowie ich gra momentami wołała o pomstę do nieba, to jednak ostatecznie udało im się uniknąć kompromitacji.

Zacznijmy jednak od początku. Pierwsza kwarta była popisem jednego aktora. W ataku, w szeregach gospodarzy, brylował Uros Miroković. Serb w 10 minut uzbierał na swoim koncie aż 12 punktów! Ponadto, on i jego koledzy świetnie bronili, co w tym sezonie było ich bolączką. Rywalowi w tym fragmencie pozwolili zdobyć zaledwie 5 punktów i szybko zyskali 10 "oczek" przewagi.

Podopieczni trenera Mindaugasa Budzinauskasa brylowali zwłaszcza pod koszem. Po stronie PGE Turowa długo właściwie nikomu nic nie wychodziło. Na mały plus zasługiwali jedynie Daniel Dillon i Cameron Tatum, ale ich skuteczność na kolana nie powalała.

Tuż po przerwie Polpharma odskoczyła przyjezdnym na 11 punktów. Wydawało się, że zmierza po zwycięstwo, bo w tamtym momencie wystarczyło jedynie dobić rywala. Ale tego gospodarze uczynić nie zdołali, co szybko się zemściło. Jeszcze w trzeciej kwarcie PGE Turów zbliżył się na trzy "oczka", a w czwartej, na osiem minut do ostatniej syreny, goście wyszli na prowadzenie. Celownik poprawił Jovan Novak, a przede wszystkim Filip Dylewicz.

Na trzy minuty do końca meczu przyjezdni mieli już siedem punktów w zanadrzu. W szeregach Polpharmy ratować wynik starali się doświadczeni Marcin Flieger, Michel Hicks i Damien Kinloch, ale szali zwycięstwa przechylić nie zdołali.

Polpharma Starogard Gdański - PGE Turów Zgorzelec 74:81 (15:5, 19:21, 21:26, 19:29)

Polpharma: Mirković 19, Flieger 16, Kinloch 14, Diduszko 11, Hicks 9, Paliukenas 5, Szymański, Grujić, Dee.

PGE Turów: Tatum 20, Dillon 18, Kostrzewski 12, Novak 11, Dylewicz 11, Karolak 7, Krestinin 2, Marek, Gospodarek, Niedźwiedzki, Prostak.

Komentarze (3)
kibic Turowa
19.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
dno..., dno..., dno i jeszcze raz dno
jedynym plusem tego spotkania jest wygrana Turowa 
Sparta 1978
19.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kuźwa, ale żeby Start przed wami? Toż wygrajcie coś wreszcie.... 
avatar
caMan
19.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Postraszyła? Prowadzenie przez 4/5 meczu to jest postraszenie? Po prostu Polpharma nie jest psychicznie przygotowana na wygrywanie i robią głupie błędy, przez które przegrywają. Tyle w temacie.