Koszykarze z Siedlec długo walczyli z Legią jak równy z równym. Krótsza ławka rezerwowych spowodowała jednak, iż w końcówce przyjezdni opadli z sił. Czy podopieczni trenera Teohara Mollova czują niedosyt po sobotnich derbach Mazowsza?
- Oczywiście, że czujemy. Po meczach, w których losy zwycięstwa ważą się do samego końca zawsze czuć niedosyt - przyznaje Adam Brenk. - Nawet jeśli mało kto wierzył w nasze zwycięstwo na tak trudnym terenie. Mecz dobrze się dla nas ułożył, od początku prowadziliśmy przez co z minuty na minutę coraz bardziej dochodziło do nas, że zwycięstwo jest bardzo prawdopodobne - dodaje rozgrywający.
Przypomnijmy, iż spotkanie z Legią było debiutem Teohara Mollova w roli szkoleniowca SKK. Młody trener zastąpił na tym stanowisku Wiesława Głuszczaka.
- Zmiana trenera zawsze daje nowy impuls, nie zawsze wpływa to korzystnie na drużynę ale wydaje mi się, że tego potrzebowaliśmy. Kiedy przegrywa się wygrane mecze w końcówkach to każdy wie, że zabrakło niewiele. Gdy przychodzi nowy trener coś się zmienia, może ta zmiana da nam nowe pokłady energii, szczególnie w końcówkach meczów. Czy ta decyzja była zaskoczeniem? Fakt, graliśmy poniżej oczekiwań ale jednak byliśmy zaskoczeni - tłumaczy 20-letni zawodnik.
Adam Brenk w pierwszej rundzie rozgrywek nie dostał wielu szans na pokazanie swoich umiejętności. Jak będzie w nowym roku? - Wierzę, że druga runda będzie dla mnie lepsza, że przyniesie mi więcej minut na parkiecie jednak nie wiem czy będzie to na tym szczeblu rozgrywek. Gra jest teraz dla mnie najważniejsza - przyznaje.
Po przerwie świąteczno-noworocznej, rywalem Siedleckiego Klubu Koszykówki będzie Noteć Inowrocław. - Jeśli mamy zacząć marsz w górę tabeli, to właśnie od tego meczu musimy zacząć. Mamy dwa tygodnie, aby dobrze się do niego przygotować. Zrobimy wszystko, aby odegrać się za pierwszy mecz i ze zwycięstwem wejść w nowy rok - tłumaczy rozgrywający SKK.
- Korzystając z okazji życzę wszystkim wesołych świąt oraz wielu sportowych emocji w nadchodzącym roku - kończy Adam Brenk