Mistrzowie lepsi od wicemistrzów w powtórce finału NBA!

W czerwcu walczyli o mistrzostwo NBA, w Boże Narodzenie znów stanęli naprzeciwko siebie. Wtedy i teraz lepsi okazali się Wojownicy. Golden State Warriors pokonali Cleveland Cavaliers 89:83.

Trwa w najlepsze droga Golden State Warriors do najlepszego wyniku w historii NBA. Mistrzowie ligi w powtórce tegorocznego finału znów okazali się lepsi od Cleveland Cavaliers, pokonując rywali z Ohio 89:83. Tym samym Wojownicy wygrali 32. mecz z rzędu we własnej hali (14-0 w obecnym sezonie), poprawiając bilans do stanu 28-1!

Mecz nie był wielkim widowiskiem. Słaba skuteczność, dużo strat i mało efektownych zagrań mogły zawieść oczekiwania kibiców NBA. Stephen Curry trafił tylko jedną trójkę (najmniej w całym sezonie!), lecz w ostatnich fragmentach czwartej kwarty zdobył kluczowe cztery punkty. Ostatecznie zakończył zawody z 19 oczkami, siedmioma asystami i siedmioma zbiórkami. W drugiej kwarcie gwiazdor GSW kilka minut przebywał w szatni z powodu bólu łydki.

Prawdziwym bohaterem Wojowników okazał się Draymond Green. Skrzydłowy po raz kolejny wykonał heroiczną pracę zarówno w ataku, jak i obronie. Zgromadził 22 punkty, zebrał 15 piłek, rozdał siedem asyst i miał dwa bloki! To bez wątpienia obecnie najbardziej wszechstronny zawodnik w NBA!

Warriors prowadzili przez większą część meczu, lecz na dziesięciopunktowe prowadzenie wysforowali się dopiero w samej końcówce - 81:71. Goście szybko jednak zniwelowali ten deficyt (trójka Smitha), lecz nie potrafili dojść rywala. LeBron James choć wywalczył 25 punktów, to w końcówce pudłował rzuty wolne, a szykowana pod niego akcja zakończyła się... niedolotem z dalekiego dystansu.

James zgromadził 25 punktów, ale na słabej skuteczności 10/26. Do kosza rzadko trafili również jego koledzy z drużyny, co było efektem dobrej obrony podopiecznych Luke'a Waltona. Z 31,6 proc. w rzutach z gry ciężko myśleć o zwycięstwie nad najlepszą ekipą w NBA. Tym samym Kawalerzyści zakończyli serię sześciu kolejnych zwycięstw.

Warriors po raz kolejny pokazali charakter. Mimo, że nie grali wielkiej koszykówki, potrafili dobić rywala w kluczowym momencie. Cichym bohaterem okazał się Shaun Livingston, który wykazał się niesamowitym instynktem strzeleckim. W 22 minuty zdobył 16 punktów (8/9 z gry!) prezentując efektowne rzuty z półobrotu, niczym rasowym snajper.

Golden State Warriors - Cleveland Cavaliers 89:83 (28:19, 17:23, 19:17, 25:24)
(Green 22, Curry 19, Thompson 18 - James 25, Smith 14, Irving 13)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)