- Nie jestem tytanem wyskoku, ale czasami się jeszcze zdarzy, że pofrunę nad kosz - śmieje się Łukasz Majewski, polski skrzydłowy, który popisał się niezwykle efektownym zagraniem. W połowie trzeciej kwarty gracz zablokował Djordje Kaplanovicia, który próbował wsadzić piłkę do kosza z góry. Nadział się jednak na potężną "czapę" ze strony doświadczonego skrzydłowego.
- Blok był fajny, ale co z tego, skoro przegraliśmy? - pyta retorycznie Majewski, dla którego nie były to dobre zawody. Polak zdobył zaledwie jeden punkt! Zawodnik King Wilków Morskich Szczecin przestrzelił wszystkie sześć rzutów z gry.
- Szkoda, że w ofensywie było tak kiepsko. Liczę na to, że w kolejnym spotkaniu będzie zdecydowanie lepiej - komentuje.
Okazja do rehabilitacji 3 stycznia. Szczecinianie na wyjeździe zagrają ze Śląskiem Wrocław.