- Spotkanie z King Wilkami Morskimi Szczecin nie należało do łatwych. O zwycięstwo musieliśmy walczyć do samego końca. Cieszy jednak fakt, że w najważniejszych momentach meczu byliśmy na tyle skupieni, że sięgnęliśmy po kolejną wygraną - przyznaje Przemysław Żołnierewicz, jeden z głównych architektów zwycięstwa Asseco Gdynia w niedzielny wieczór.
20-latek zdobył 14 punktów i był drugim najlepszym strzelcem w zespole. Swoją efektowną grą pociągnął drużynę do dziewiątego zwycięstwa, chociaż jeszcze w połowie trzeciej kwarcie było ono mocno zagrożone.
Goście prowadzili bowiem różnicą siedmiu punktów i mieli szansę podwyższyć rezultat. Niewykorzystane szanse zemściły się jednak na podopiecznych Marka Łukomskiego.
- Pierwsza połowa w ogóle nie poszła po naszej myśli. Nikt nie musiał się wstrzelić. Byliśmy nieco spanikowani. W szatni powiedzieliśmy sobie, że stać nas na zwycięstwo w tym meczu. Znaleźliśmy receptę na rywala i dlatego wygraliśmy - zaznacza z kolei Sebastian Kowalczyk, którego dwie trójki z rzędu pozwoliły gdynianom wrócić na prowadzenie.
- Zatrzymanie King Wilków Morskich na 65 punktach to świetny wynik. Drużyna ze Szczecina dysponuje wieloma zawodnikami, którzy potrafią celnie rzucać do kosza - mówi Żołnierewicz.
W środę Asseco po raz kolejny będzie musiało stanąć na wysokości zadania w obronie, bo zespół Polpharmy Starogard Gdański jest znany z tego, że potrafi zdobywać sporo punktów. Jest kilku wyborowych strzelców, których nie wolno pozostawić na obwodzie.
- Zawsze kluczem do wygrania meczu jest defensywa. Może nam nie siedzieć rzut, a i tak jesteśmy w stanie sięgnąć po wygraną. Tak było w niedzielę - komentuje Żołnierewicz.