Walka o ogromne pieniądze w NBA. Koszykarze czekają na setki milionów dolarów

Nowa umowa telewizyjna spowoduje trzęsienie ziemi w koszykarskiej lidze. Wszyscy wiedzą, że gra toczy się o wielkie pieniądze, a żadna ze stron nie ustąpi.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
piłka używana do gry w NBA / piłka używana do gry w NBA

Zawodnicy i właściciele klubów już myślą, co nas czeka od nowego sezonu, a zapowiadają się ostre przepychanki finansowe. W 2014 roku NBA sprzedała prawa do transmisji meczów koncernom Time Warner i Walt Disney za 2,6 mld dolarów rocznie. To duży wzrost, bowiem poprzedni kontrakt opiewał na 930 mln. Przerosło to oczekiwania nawet Davida Sterna, byłego komisarza ligi, który rozpropagował NBA na całym świecie, nakręcając finansową spiralę zysków. Stern zakładał, że w najlepszym wypadku uda się tę kwotę podwoić.

Nowa umowa TV - między NBA a ESPN (Disney) oraz TNT (Time) - wejdzie w życie wraz z początkiem sezonu 2016-17. Obowiązywać będzie przez dziewięć lat. Łączna wartość umowy to ok. 24 mld dolarów. W jej ramach kibice będą oglądać jeszcze więcej spotkań, także na urządzeniach mobilnych. Wszyscy wiedzą, że do zarobienia są znacznie większe niż do tej pory pieniądze.

Jeden mecz w amerykańskiej telewizji ogląda średnio 5,4 mln widzów (USA liczą 318 mln mieszkańców), więc potencjał jest ogromny. To nie koniec, bowiem umowa jest tak skonstruowana, że kluby mogą podpisywać dodatkowo umowy z lokalnymi stacjami telewizyjnymi. Właściciel m.in. Washington Wizards, Ted Leonsis, powiedział, że teraz jest najlepszy czas, żeby kupić klub NBA. Człowiek, którego majątek przekracza miliard dolarów, wiec co mówi.

Średnio klub NBA wyceniany jest wg "Forbesa" na 1,1 mld dolarów. Najdroższa drużyna to Los Angeles Lakers (2,6 mld dolarów), choć aktualnie zalicza się do słabeuszy. Znaczenie ma jednak co innego: wielkie miasto, bogaty rynek lokalny, ogromna popularność zdobywana przez lata. W zeszłym roku Lakers mieli przychody przekraczające 290 mln dolarów.

Wszystkie kluby NBA zarobiły w sumie aż 4,8 mld dolarów w jednym tylko sezonie. Opłaca się więc inwestować nawet ogromne pieniądze. Steve Ballmer, jeden ze współwłaścicieli Microsoftu, zapłacił w 2014 roku za Los Angeles Clippers 2 mld dolarów. Dla kogoś, kogo majątek wycenia się na 24 mld dolarów, był to wydatek do zaakceptowania. Nawet przy pieniądzach, jakie trzeba wyłożyć na funkcjonowanie Clippers. W USA jednak przy takich transakcjach nowy właściciel może liczyć na duże ulgi podatkowe, nawet 15 lat po zakupie klubu.

500 mln dla koszykarzy

Kiedy czyta się o takich kwotach, nic dziwnego, że właściciele walczą z koszykarzami. LeBron James swego czasu narzekał na sprzedaż Sacramento Kings za ponad 500 mln dolarów. "Mamy uwierzyć, że właściciele klubów na tym nie zarabiają. A co to niby ma być?" - pytał na Facebooku.

Pieniędzy będzie przybywać. Oprócz telewizji i zysków przy okazji organizacji spotkań dochodzą przecież reklamy. Nie tylko te wokół parkietu, ale i te na koszulkach. Do tej pory nie widzieliśmy ich podczas meczów NBA, jednak już podczas najbliższego Meczu Gwiazd pojawi się reklama jednej z marek samochodowych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×