To, że były gracz między innymi Czarnych Słupsk, czy Spójni Stargard Szczeciński będzie mógł występować na pierwszoligowych parkietach, nie oznacza jeszcze w 100 procentach, że tak będzie.
- To prawda, że zostałem zgłoszony, jednak czy zagram, to wielka niewiadoma - powiedział nam Łukasz Żytko. Decyzja została podjęta na zasadzie "w razie czego". Rotacja w drużynie Noteci w ostatnim czasie znacznie się bowiem uszczupliła i to zwłaszcza na pozycjach obwodowych.
Od ponad miesiąca poza grą znajduje się rzucający lub niski skrzydłowy Daniel Korólczyk, natomiast jeszcze w listopadzie z gry wypadł Kamil Maciejewski, wobec czego jedyną nominalną jedynką zespołu został Aleksander Filipiak, który co prawda spisuje się bardzo dobrze, ale musi grać naprawdę dużo. Poza tym to duże ryzyko posiadać jedynie jednego rozgrywającego.
Były gracz Polfarmexu Kutno wraca już jednak do zdrowia. - Kamil już powoli zaczyna trenować, ale ma czas - podkreśla Żytko. W jego przypadku nie ma bowiem sensu niczego przyspieszać, gdyż pierwotnie w jego przypadku istniało nawet podejrzenie zerwania więzadeł krzyżowych, co zostało na szczęście wykluczone. Ostatecznie skończyło się na naderwaniu więzadła pobocznego.
Nie ma zatem pewności, czy aby na pewno nastąpi powrót na parkiet obecnego trenera Noteci, ale nie można tego wykluczyć. Poza tym wydaje się to jak najbardziej rozsądny ruch, gdyż to tylko sport i lepiej dmuchać na zimne w przypadku ewentualnego wypadnięcia z gry któregoś z graczy, czego oczywiście nie życzymy.