Sporo dzieje się w ostatnich dniach w obozie koszalińskiego AZS-u. Z drużyną pożegnał się już Ty Walker, ale władze klubu zapowiadają jednak, że to dopiero przedsmak zmian. Kolejne mają zostać przeprowadzone w następnym tygodniu. Ewentualni nowi zawodnicy będą mieli sporo czasu na wkomponowanie się do zespołu, bo AZS kolejne spotkanie w TBL rozegra dopiero 30 stycznia.
David Dedek w rozmowie z naszym serwisem przyznał, że żaden koszykarz nie może czuć się pewien, jeśli chodzi o dalszą przyszłość w klubie. Najmniejsze szanse na dalszą egzystencję daje się A.J. Waltonowi, który zawodzi na całej linii. Amerykanin nie kreuje gry, a na dodatek ma olbrzymie problemy ze skutecznością. To ma odzwierciedlenie w statystykach (10 punktów na mecz, 35-procentowa skuteczność z gry).
- Analizujemy różne możliwości, tak aby nasz skład zaczął funkcjonować optymalnie. Nie ma co ukrywać, że rozmawiamy także o pozycji numer jeden - komentuje słoweński szkoleniowiec, który również otrzymał jasny cel od zarządu klubu - radykalna poprawy gry zespołu w najbliższych spotkaniach.
Pierwszym takim sprawdzianem będzie pojedynek ze Stelmetem BC Zielona Góra. Koszalinianom trudno będzie jednak się przełamać, bo ekipa Saso Filipovskiego wyśmienicie prezentuje się w tym sezonie w Tauron Basket Lidze. Zielonogórzanie wygrali 13 z 15 meczów i są liderem rozgrywek.
Bukmacherzy za wyraźnego faworyta sobotniego starcia stawiają zielonogórzan. W przypadku wygranej Stelmetu BC za każda postawioną złotówkę można zarobić jedynie 16 groszy. Gdyby jednak postawić pieniądze na koszalinian wygrana może wynieść prawie pięć razy więcej niż zainwestowany wkład.
W ekipie AZS-u doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że czeka ich niezwykle trudne zadanie. - W spotkaniu z takim rywalem nasze 100 procent koncentracji i woli walki może nie wystarczyć. Musimy poniekąd liczyć na to, że rywale będą nieco gorzej dysponowani - zaznacza Dedek.