W piątkowym pojedynku przeciwko Dallas Mavericks, Joakim Noah doznał kontuzji lewego ramienia. Badania po meczu wykazały, że konieczna będzie operacja, która sprawi, że Francuz nie wróci do gry przez około 4-6 miesięcy. To wystarczająco dużo czasu, aby obecny sezon NBA dobiegł końca, a razem z nim rozpoczęły się dyskusje na temat przyszłości Noaha w lidze.
Center Bulls, który od początku swojej kariery (2007) występuje w ekipie z Chicago, publicznie przyznał, że nie jest zadowolony z roli, jaką aktualnie pełni w zespole. Trener Fred Hoiberg przesunął Noaha na ławkę rezerwowych i zdecydowanie częściej korzysta teraz z usług Nikoli Mirotica oraz Pau Gasola. To zawodnicy, którzy bardziej pasują do nowego, ofensywnego stylu "Byków".
W mediach rozpoczęły się w ostatnim czasie spekulacje na temat ruchów zarządu Bulls w najbliższym "offseason". Rzekomo ktoś z dwójki Gasol/Noah miałby opuścić szeregi drużyny, a nie należałoby się raczej spodziewać, że od składu odsunięty zostanie Hiszpan.
Joakim po tym sezonie zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem, dlatego drużyna z Chicago musi podjąć ważną decyzję przed końcem rozgrywek. Możliwe jest bowiem, że pomimo kontuzji, jakaś ekipa skusi się na pozyskanie centra, a jednocześnie Bulls będą mogli otrzymać coś w zamian, dokonując wymiany z innym zespołem. Jeżeli jednak tak się nie stanie, Noah trafi na rynek wolnych agentów i wówczas już indywidualnie podejmie decyzję dotyczącą jego przyszłości w lidze.
Francuz zalicza w tym sezonie średnio 21,9 minut na spotkanie i nadal spisuje się bardzo dobrze w obronie, gdzie zbiera blisko 9 piłek na mecz. W ataku jednak to już zupełnie inny zawodnik - fatalne 4,3 punktu na spotkanie do spółki z kiepską, jak na środkowego, skutecznością 38,3 proc. z gry sprawiają, że trener Hoiberg może wcale nie upierać się po sezonie przy zatrzymaniu w zespole Noaha.