Włodarze Ślęzy Wrocław wiążą bardzo duże nadzieje z Marissą Kastanek. Jej łatwość zdobywania punktów ma być kolejnym atutem ekipy, która chce włączyć się do walki o najwyższe cele w TBLK. 25-letnia Amerykanka już w pierwszym swoim występie pokazała, że może dać bardzo dużo swojemu nowemu pracodawcy.
Ślęza w sobotę pokonała zespół Basket 90 Gdynia 71:65, a Kastanek już dała próbkę swoich możliwości. Na parkiecie spędziła niespełna 12 minut, notując w tym czasie 7 punktów (2/2 za 2 i 1/3 za 3).
- To był bardzo ciężki mecz dla naszego zespołu - przekonuje Kastanek. Trudno się nie zgodzić, bowiem po pierwszej połowie to rywalki prowadziły różnicą aż 9 oczek. - W przerwie nikt nie zamierzał się poddać i była pełna wiara w zwycięstwo. Pozytywna energia i nastawienie pozwoliło nam w drugiej połowie zmienić losy spotkania - dodała.
Kastanek nie miała zbyt dużo okazji do wspólnych treningów z nową drużyną, a w meczu miała ciężkie zadanie, bowiem ktoś musiał wypełnić lukę po Katarzynie Krężel, która przechodzi rehabilitację po kontuzji złamanego nosa.
Amerykanka nie ukrywała, że się denerwowała. - Na początku byłam zdenerwowana, jednak później to minęło. Zespół i trenerzy mieli w tym swój udział, że trema odeszła - komentuje.
Jak sama przyznaje cieszy się również z tego, że od razu przyszło jej rywalizować z tak wymagającym rywalem. - Żeby poznać zespół i poziom ligi to był dla mnie bardzo dobry mecz, bowiem od razu trzeba było wejść na wysoki poziom - kończy.
Teraz przed Kastanek i Ślęzą tydzień przygotowań do kolejnego poważnego wyzwania, jakim będzie rywalizacja w Toruniu z tamtejszą Energą. Warto dodać, że w pierwszej serii gier Katarzynki niespodziewanie wygrały we Wrocławiu 82:80.