Dla Bośniaka z polskim paszportem niedzielne starcie z Anwilem miało szczególne znaczenie. Zagrał bowiem przeciwko swojemu byłemu klubowi, w którym spędził łącznie osiem sezonów, z przerwą na występy w Polpaku Świecie.
Rosa pokonała rywali 68:54 w hicie szesnastej kolejki. 32-latek spędził na parkiecie ponad 21,5 minuty, w trakcie których zapisał na swoim koncie dwa punkty i zebrał siedem piłek. - Zagraliśmy naprawdę bardzo dobry mecz, świetnie spisaliśmy się w obronie. Cieszę się podwójnie, bo wygraliśmy z Anwilem, w którym grałem parę lat - przyznał po ostatniej syrenie.
Radomianie zrewanżowali się więc z nawiązką za porażkę z premierowej serii gier bieżącego sezonu, kiedy po dogrywce musieli uznać wyższość Rottweilerów (89:92). - Nie udało się wygrać tego pierwszego spotkania, w którym prowadziliśmy bodajże dziewiętnastoma punktami. Tym razem jednak zatrzymaliśmy bardzo silną drużynę, jaką jest Anwil - podkreślił Seid Hajrić.
Przyjezdnych wspierała głośna grupa kibiców, która w dużej grupie stawiła się w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Przyznaję, że cały dzień byłem nerwowy, bo wiedziałem, że przyjadą fani z Włocławka. To był bardzo trudny mecz do grania, ale tym razem to Rosa i jej kibice się cieszą - zaznaczył podkoszowy.
Doświadczony zawodnik nie ukrywał, iż starcie z Anwilem miało dla niego szczególne znaczenie. - Oczywiście, że jest sentyment. Przywitałem się z kibicami przed meczem, pozdrowili mnie. To samo z zawodnikami - powiedział.