Świetny start Teohara Mollova. "Nie ma u nas żadnej euforii"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Siedlecki Klub Koszykówki w 2016 roku jest niepokonany w I lidze. W czym tkwi siła drużyny prowadzonej przez trenera Teohara Mollova?

Przypomnijmy, iż Teohar Mollov objął drużynę z Siedlec przed spotkaniem z Legią Warszawa, w którym wszyscy skazywali SKK na pożarcie. W derbach Mazowsza zawodnicy z Siedlec zagrali jednak bardzo dobry mecz, minimalnie przegrywając z jednym z faworytów rozgrywek.

W pierwszych trzech meczach w 2016 roku, rywale SKK nie byli już z najwyższej półki. Dzięki serii zwycięstw, koszykarze z Siedlec ponownie mają duże szanse, aby uplasować się na miejscach 9-10, które dają bezpieczne utrzymanie. Jak ostatnie mecze ocenia właśnie Teohar Mollov? Zapraszamy do lektury.

[b]

WP Sportowefakty: Od kiedy objął pan stery w drużynie z Siedlec, w czterech meczach SKK odniósł aż trzy zwycięstwa. Czy spodziewany był tak świetny start?[/b]

Teohar Mollov: Nie myślę o tym. Walczymy o zwycięstwa, każdy mecz chcemy przechylić na naszą stronę i tyle. Zwyczajnie wykonuję swoją pracę.

Porozmawiajmy w takim razie o ostatnim spotkaniu. Przez trzy kwarty zespół z Siedlec grał bardzo dobrze. Jaki był plan na ten mecz?

- W trzech ostatnich meczach, na dwanaście kwart wygraliśmy dziesięć. Gdybyśmy przegrali mecz z GTK Gliwice, to wszystkie wygrane odsłony nic by nam nie dały. Koszykówka jest sportem, w którym w ostatniej kwarcie losy meczu potrafią się odwrócić. Jeżeli przegralibyśmy "wygrany" mecz, to takie porażki ciężko później nadrobić. To nie jest siatkówka, że jak się wygra seta to jest się bezpiecznym.

Da się wytłumaczyć przestój SKK w ostatniej odsłonie?

- Za końcówkę meczu winę biorę na siebie.

Dlaczego?

- Jestem niedoświadczonym trenerem i mogłem wtedy zareagować inaczej. W każdym zespole zdarzają się wahania formy. SKK pokazał to choćby w pierwszej rundzie rozgrywek. W niedzielę w ostatniej chwili udało nam się dowieźć zwycięstwo do końca.

Czyli nie ma pan pretensji do zawodników o złe zaangażowanie w czwartej kwarcie?

- Do zawodników nie mam żadnych pretensji.

Teohar Mollov świetnie radzi sobie w SKK
Teohar Mollov świetnie radzi sobie w SKK

W meczu z Gliwicami nie wystąpili Michał Musijowski oraz Aaron Weres. Będą gotowi na pojedynek w Tychach?

- Przeciwnicy na pewno czytają wszystkie informacje, dlatego powiem, że mogą zagrać z Tychami, ale równie dobrze mogą pauzować do końca rozgrywek. Na chwilę obecną mają kontuzje, a co pokażą najbliższe dni to zobaczymy. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Jak dużo Siedlecki Klub Koszykówki traci bez tych dwóch zawodników?

- Pojedynek z GTK Gliwice, wyłączając czwartą kwartę pokazał, iż zawodnicy swoją ambicją udowadniają, że są w stanie zastąpić tych graczy. Niemniej jednak, obaj koszykarze są nam bardzo potrzebni. Jeśli nie masz głównego rozgrywającego, to tak jakby nie było przywódcy w drużynie, a taką rolę pełni u nas Michał Musijowski. Aaron Weres z kolei gra falami, potrafi seryjnie zdobywać punkty.

[b]

Sytuacja w tabeli drużyny z Siedlec zdecydowanie się poprawiła. Liczy pan po cichu na miejsce w czołowej ósemce?[/b]

- Trzy zwycięstwa z rzędu nie powodują u nas żadnej euforii. Musimy wykonać swoją pracę. Nie ma najmniejszego znaczenia ile meczów wygrałeś, najważniejszy jest końcowy rozrachunek. Walczymy o bezpieczny byt drużyny, a co się okaże dalej to zobaczymy. Pozostało jeszcze dużo meczów i nie chcę rzucać słów, że walczę o play-offy. Klub postawił przed nami jasny cel - utrzymanie w I lidze. Jeżeli uda się wywalczyć coś więcej to będę zadowolony.

Kolejny rywal SKK to GKS Tychy, który zajmuje czwarte miejsce w tabeli. Będzie to najtrudniejszy rywal jak dotąd w tym roku?

- Każdy rywal jest ciężki. Liga jest nieobliczalna, zgadzam się z tym, co powiedział w rozmowie z panem Barycz. Jeżeli powiem, że najbliższy mecz jest najtrudniejszy, to zaraz okaże się, że pojedynek ze Śląskiem Wrocław, który wystawi graczy z ekstraklasy będzie jeszcze cięższy. Jest to kolejny mecz, w którym musimy zrobić wszystko, aby przeciwnik rzucił mniej punktów niż my.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: