56 punktów Cousinsa! W hicie Warriors zmiażdżyli Spurs!

PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO
PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO

DeMarcus Cousins zdobył 56 punktów dla Sacramento Kings, lecz najważniejszym wydarzeniem poniedziałkowej nocy w NBA było starcie dwóch najlepszych ekip w lidze. Golden State Warriors rozbili San Antonio Spurs aż 120:90!

Na ten mecz wszyscy czekali od dawna. Czy Golden State Warriors pokonają San Antonio Spurs i potwierdzą swoją absolutną dominacją w NBA w tym sezonie? Mało kto jednak spodziewał się, że Wojownicy rozbiją Ostrogi różnicą aż 30 punktów, rozstrzygając losy rywalizacji już po trzech kwartach.

Tym, który zrobił największą różnicę był oczywiście Stephen Curry. Największy obecnie gwiazdor NBA w zaledwie 28 minut zdobył 37 punktów, trafiając 12/20 z gry, w tym sześć trójek. Lider Golden State Warriors znów czarował i był nie do zatrzymania dla defensorów Spurs - najlepiej broniącej ekipy w całych rozgrywkach.

Obrońcy tytułu wygrali tym samym 39. mecz z rzędu we własnej hali i zakończyli 13-meczową serię zwycięstw zespołu z Teksasu. Obie drużyny przystępowały do tego spotkania z niesamowitymi bilansami - 40-4 i 38-6. Jeszcze nigdy w historii NBA nie doszło do takiego pojedynku po minimum 40 rozegranych meczach sezonu zasadniczego.

Już po pięciu minutach trzeciej kwarty Warriors prowadzili 76:56. Curry trafił wówczas swoją 1400 trójkę w karierze, co udało się tylko 25 innym graczom w historii NBA. Goście z San Antonio nie mieli tego dnia pomysłu na rozpędzonych Wojowników. Brakowało w ich składzie Tima Duncana, który pauzował z powodu urazu kolana. Kawhi Leonard nie pograł sobie zbytnio przy świetnej obronie Barnesa i Iguodali.

Warriors trafiali na 52. proc. skuteczności, Spurs zaledwie 42 proc. Gospodarze trafili 11 trójek, wygrali walkę na zbiórkach i mieli aż 10 asyst więcej od Ostróg (31-21). Dobrze spisali się zmiennicy - Livingston, Rush i Speights dołożyli w sumie 38 punktów dla GSW. W ekipie Spurs tylko trzech graczy przekroczyło 10 punktów. Leonard miał najwięcej - 16.

Nieprawdopodobny mecz DeMarcusa Cousinsa! Podkoszowy Sacramento Kings zdobył 56 punktów, ustanawiając rekord kariery i rekord klubu z Sacramento. Do tej pory najlepszy występ należał do słynnego Chrisa Webbera, który zapisał na swoim koncie 51 oczek. Cousins miał 21/30 z gry i 13/16 z linii rzutów wolnych. Do swojego dorobku dołożył 12 zbiórek i cztery asysty.

Mimo tak kapitalnego występu Sacramento Kings przegrali po dwóch dogrywkach z Charlotte Hornets. Kemba Walker nie trafił ostatniego rzutu wolnego w czwartej kwarcie, lecz jego kolega Troy Daniels miał dzień konia. Trafił osiem trójek, w tym najważniejszą w końcówce drugiej dogrywki. W sumie zdobył 28 punktów (8/11 za trzy) co jest jego rekordem kariery.

Równie ciekawie było na Wschodzie, gdzie Miami Heat przerwali serię czterech kolejnych porażek i pokonali na wyjeździe Chicago Bulls 89:84. Żar przegrywał jeszcze na początku czwartej kwarty różnicą ośmiu punktów, lecz zanotował świetny i skuteczny finisz - 28:16.

Pochodzący z Chicago, lider Heat Dwyane Wade, zdobył 28 punktów dla zwycięzców, z czego 10 w ostatniej kwarcie. Chris Bosh dołożył 18 oczek. To właśnie ten duet zdobył ostatnie pięć punktów dla zespołu z Florydy, zamieniając remis 84:84 na nieznaczne zwycięstwo.

- Na początku mojej kariery nie szło mi tutaj. Teraz jest jednak coraz lepiej, zwłaszcza, że mogę przy okazji spotkać znajomych i członków mojej rodziny - przyznał Wade.

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Minnesota Timberwolves 114:107 (32:29, 27:26, 24:18, 31:34)
(James 25, Thompson 19, Dellavedova 18 - Towns 26, LaVine 21, Wiggins 20)

Chicago Bulls - Miami Heat 84:89 (23:18, 24:31, 21:12, 16:28)
(Gasol 19, Mirotic 15, Butler 13 - Wade 28, Bosh 18, Deng 9)

Memphis Grizzlies - Orlando Magic 108:102 (31:33, 33:32, 16:16, 20:19)
(Green 30, Randolph 18, Gasol 17 - Harris 16, Vucevic 16, Fournier 16)

New Orleans Pelicans - Houston Rockets 111:112 (29:32, 31:26, 32:35, 19:19)
(Holiday 32, Anderson 22, Douglas 18 - Harden 35, Ariza 31, Thornton 12)

Denver Nuggets - Atlanta Hawks 105:119 (30:31, 20:35, 26:24, 29:29)
(Barton 21, Gallinari 15, Jokic 15 - Millsap 22, Horford 18, Schroder 15)

Utah Jazz - Detroit Pistons 92:95 (13:22, 23:26, 23:21, 33:26)
(Hood 23, Hayward 22, Gobert 17 - Jackson 29, Ilyasova 19, Caldwell-Pope 12)

Sacramento Kings - Charlotte Hornets 128:129 (31:16, 25:30, 28:42, 31:27)
(Cousins 56, Gay 20, Collison 15 - Daniels 28, Walker 24, Williams 21)

Golden State Warriors - San Antonio Spurs 120:90 (29:23, 33:24, 33:19, 25:24)
(Curry 37, Rush 13, Livingston 13 - Leonard 16, West 12, Marjanovic 12)

Komentarze (1)
avatar
23ramirez23
26.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pisałem dwa dni temu ze GSW wygraja 125:100 a tu prosze 120:90:)Oglądałem ten mecz i rzeczywiście zajeździli dziadków z SAN ANTONIO szybką grą.Gregg Popovich już pod koniec trzeciej kwarty rzuc Czytaj całość