W poniedziałek PGE Turów Zgorzelec zmierzy się z Anwilem Włocławek. Drużyna Piotra Ignatowicza wygrała dwa ostatnie spotkania, ze Startem Lublin i Energą Czarnymi Słupsk i teraz liczy na trzecie zwycięstwo. Zwłaszcza ten ostatni pojedynek miał swoją wagę - wcześniej zgorzelczanie przegrali aż siedem meczów w sezonie różnicą mniejszą niż trzy punkty. Słupszczanie to pierwsza ekipa w rozgrywkach, która z PGE Turowem przegrała po nerwowej końcówce.
- Rzeczywiście przegrywaliśmy wiele spotkań różnicą dwóch-trzech punktów, ale przez ostatnie tygodnie mocno skupiliśmy się na treningach właśnie na tym, aby końcówki w naszym wykonaniu wyglądały lepiej - mówi przed spotkaniem z Anwilem Mateusz Kostrzewski.
26-letni skrzydłowy grał w ekipie Rottweilerów w sezonie 2013/2014 i był jednym z najważniejszych postaci ówczesnej drużyny Miliji Bogicevicia. W poniedziałek o sentymentach nie będzie jednak mowy.
- Znam wielu ludzi z Włocławka, kibiców, osoby pracujące w klubie i przy klubie, ale jak to się mówi, mecz rządzi się swoimi prawami - tłumaczy Kostrzewski, dodając - Anwil gra lepiej u siebie niż na wyjazdach. Na pewno gdy grają w domu doping całej Hali Mistrzów ich uskrzydla. Zobaczymy jak to będzie jutro...
Do ekipy z Włocławka dołączyła w ostatnich czasie dwójka zawodników: Danilo Andjusić i Michał Chyliński. Obaj nie prezentują jednak póki co najwyższej formy, więc na obwodzie większe szanse daje się koszykarzom ekipy gospodarzy. PGE Turów został wzmocniony natomiast Kirkem Archibeque'iem i tym samym pod koszem zgorzelczanie również mają swoje atuty.
- Uważam, że zawodnicy podkoszowi Anwilu wykonują dobra robotę poprzez stawianie mocnych zasłon i właśnie w ten sposób zawodnicy obwodowi mają więcej miejsca na penetracje czy też oddanie rzutu z czystej pozycji. Na szczęście my mamy Kirka, który jest doświadczonym graczem, szybko zrozumiał nasz styl gry i zapoznał się z zagrywkami. Mam nadzieję, że jego obecność bardzo nam pomoże w poniedziałek - kończy Kostrzewski.