Wrocławianki do półfinałowej konfrontacji z Wisłą Can-Pack Kraków nie przystępowały jako faworytki, ale były pełne nadziei na sukces. Po meczu pełnym zwrotów akcji, wielu wzlotów i upadków, ostatecznie to Ślęza mogła cieszyć się z sukcesu.
- Myślę, że nasza defensywa kontrolowała dla nas ten mecz - przekonuje jedna z bohaterek spotkania Sharnee Zoll. - W pierwszej kwarcie graliśmy dobrze w obronie, z czego wynikała nasza skuteczna gra w ataku. Niestety w drugiej nie grałyśmy tego, popełniłyśmy za dużo błędów nie grając zgodnie z naszymi zasadami. Zgubiłyśmy po prostu naszą koncentrację.
Amerykańska rozgrywająca sobotni półfinał zakończyła z dorobkiem 18 punktów, 6 asyst, 5 przechwytów i 3 zbiórek. To właśnie Zoll w ostatnich sekundach skutecznie egzekwując rzuty wolne zapewniła Ślęzie triumf.
Teraz przed wrocławiankami finałowe starcie, w którym rywalem będzie Pszczółka AZS UMCS Lublin, czyli gospodarz turnieju Final Six Pucharu Polski Kobiet. - To będzie bardzo ważne spotkanie dla nas, ale tak naprawdę to po prostu nasz kolejny mecz. Każdy z nich, nieważne przeciwko komu gramy i jaka jest stawka tego spotkania, jest dla mnie osobiście tak samo ważny - komentuje Zoll.
Czy w opinii amerykańskiej liderki Ślęzy to jej zespół sięgnie po Puchar Polski w niedzielę? - Nie wiem czy tak się stanie, ale jedno jest pewne. Przez pełne 40 minut, a jak trzeba będzie to i więcej, będziemy grać twardo, a nasz zespół da z siebie pełne 100 procent zaangażowania w walce po wygraną - kończy.
Niedzielne spotkanie będzie dla wrocławianek trzecim z rzędu od piątku, bowiem Ślęza do finału musiała przebijać się od ćwierćfinału. Rywalki mają za sobą jeden mecz mniej.