Lista sukcesów Michała Chylińskiego w barwach Turowa jest bardzo długa. Zwieńczeniem kilku lat spędzonych w Zgorzelcu było mistrzostwo Polski z 2014 roku. Wraz z zakończeniem poprzedniego sezonu dobiegła końca przygoda zawodnika z przygranicznym klubem. Obecne rozgrywki Chyliński rozpoczął w Telekom Baskets Bonn. Niestety, po serii nieudanych występów drużyny zrezygnowano z jego usług.
Po krótkiej przygodzie w Bundeslidze reprezentant Polski nie musiał długo czekać na oferty. Ostatecznie Chyliński wybrał warunki zaproponowane przez Anwil Włocławek. Krótko po oficjalnej prezentacji przyszedł czas na debiut w barwach Rottweilerów. Anwil przegrał na wyjeździe z Rosą Radom 54:68. Ostatni nabytek Anwilu ma za sobą również pierwszy mecz w Hali Mistrzów. To spotkanie wypadło lepiej, bo gospodarze pokonali BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 70:60.
Trzeci pojedynek w barwach Anwilu będzie dla Chylińskiego powrotem na stare śmieci. W poniedziałkowy wieczór PGE Turów Zgorzelec podejmie ekipę Igora Milicicia.
- Z pewnością to nie będzie dla mnie zwykły mecz. To będzie coś wyjątkowego. Z Turowem zdobyłem wszystko, co się da zdobyć tutaj w Polsce. Poznałem tam od groma ludzi, znam całe miasto, spędziłem tam wiele pięknych chwil i dlatego bardzo miło jest wrócić do Zgorzelca - mówi Michał Chyliński.
Sentymenty i wspomnienia trzeba odłożyć na bok. Teraz zawodnik chce zapisać pozytywną kartę w rozdziale zatytułowanym Włocławek.
- Taki jest sport. Koszykówka to po części biznes. Teraz jestem zawodnikiem Anwilu, dlatego myślę tylko i wyłącznie o zwycięstwach tej drużyny. To nie zmienia faktu, że gdzieś w sercu te moje parę lat spędzonych w Zgorzelcu zawsze będzie i zawszę będę miło wspominał ten czas.
We Włocławku po dramatycznym meczu i dogrywce wygrał Anwil 87:84.