NBA: Bryant dał zwycięstwo Lakers!

Kobe Bryant w ostatnim czasie jest w znakomitej formie. Weteran znowu zagrał dobre zawody i poprowadził Los Angeles Lakers do wygranej nad Pelikanami, które doznały już trzeciej porażki z rzędu.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski
Kobe Bryant PAP/EPA / Michael Nelson / Kobe Bryant

Jeszcze niedawno 37-letni zawodnik miał problem z tym, żeby zdobyć chociaż 10 punktów. Gwiazda Jeziorowców albo oddawała mało rzutów, albo miała spore problemy ze skutecznością. Na dodatek zespół z Miasta Aniołów regularnie przegrywał. Zresztą zanotował osiem porażek z rzędu.

Ostatnio forma Bryanta wyraźnie skoczyła. Już w starciu z Charlotte Hornets weteran zagrał solidnie, kończąc zawody z dorobkiem 23 punktów. Jeszcze lepiej spisał się w konfrontacji z Minnesotą Timberwolves, kiedy zgromadził aż 38 punktów. Tym razem po raz pierwszy od grudnia zanotował double-double. 37-letni zawodnik uzbierał 27 punktów oraz 12 zbiórek.

Co istotne, to właśnie on w czwartej kwarcie dwoił się i troił. Trafił trzy trójki, przechwytywał piłki, zbierał, wreszcie wykorzystał rzut osobisty. Wygrana nad Pelikanami to przede wszystkim jego zasługa, choć gospodarze byli odrobienia strat. Znakomite zawody rozegrał Anthony Davis, który zdobył dla drużyny z Nowego Orleanu aż 39 punktów oraz zebrał 11 piłek.

Koniec świetnej passy Trail Blazers. Zespół z Portland nie zdołał sięgnąć po szóste zwycięstwo z rzędu. W Moda Center lepsi okazali się bowiem gracze Raptors. Podopieczni Dwane'a Caseya mimo udanego początku nie mieli łatwej przeprawy. Gospodarze naciskali i niekiedy byli już blisko zniwelowania strat. Tyle że ekipa z Toronto za każdym razem wychodziła z opresji i ostatecznie odniosła 34 zwycięstwo w tym sezonie.

W ich szeregach świetnie wypadli Kyle Lowry i DeMarcus DeRozan. Pierwszy uzbierał 30 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek, drugi dołożył natomiast 29 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty. Nie można nie wspomnieć o Litwinie Jonasie Valanciunasie, który jako jedyny popisał się double-double - zdobył 14 punktów i zebrał 11 piłek.

Identycznymi rezultatami zakończyły się starcia w Detroit oraz Phoenix, choć z triumfu cieszyli się i goście, i gospodarze. Fantastycznie do pewnego momentu grały Tłoki, które miały nawet 27 punktów przewagi nad nowojorczykami. Z tej przewagi niewiele zostało, bo Knicks ruszyli w pościg i w czwartej odsłonie doprowadzili do emocjonującej końcówki. W niej więcej zimnej krwi zachowali jednak zawodnicy Stana Van Gundy'ego.

Nieco inny przebieg miał mecz w Arizonie. Słońca świetnie wystartowały, ale w drugiej kwarcie wyraźnie poprawiły się Rakiety. Drużyna z Teksasu była niezwykle skuteczna, dzięki czemu po przerwie objęła prowadzenie i zdołała nawet odskoczyć. Gospodarze nie dali za wygraną i w czwartej kwarcie napsuli mnóstwo krwi, a Houston zwyczajnie miało problem. Długo nie mogło zatrzymać, ale w końcówce James Harden, Trevor Ariza, ale w szczególności Corey Brewer, trafiali z dystansu, co doprowadziło ich do zwycięstwa.

Wspomniany przed chwilą Brewer był najlepszym strzelcem Rakiet. 29-letni koszykarz zdobył 24 punkty. O dwa "oczka" mniej zgromadził Ariza.

Detroit Pistons - New York Knicks 111:105 (27:15, 33:21, 18:35, 33:34)
(Johnson 22, Jackson 21, Drummond 17, Morris 13, Ilyasova 12, Jennings 11 - Lopez 26, Afflalo 24, Anthony 19, Galloway 17)

Phoenix Suns - Houston Rockets 105:111 (28:19, 31:37, 21:32, 25:23)
(Goodwin 22, Booker 17, Teletović 15, Morris 14, Tucker 13, Teletović 12 - Brewer 24, Ariza 22, Harden 17, Lawson 12, Capela 10)

New Orleans Pelicans - Los Angeles Lakers 96:99 (28:26, 20:33, 21:20, 27:20)
(Davis 39, Holida 19, Dejean-Jones 17, Anderson 17 - Bryant 27, Clarkson 18, Bass 13, Young 11, Randle 11)

Portland Trail Blazers - Toronto Raptors 103:110 (25:37, 26:22, 24:23, 28:28)
(Lillard 27, McCollum 21, Crabbe 17, Henderson 10 - Lowry 30, DeRozan 29, Valanciunas 14, Ross 12, Joseph 12)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×