Łukasz Grzegorzewski trafił do Spójni Stargard w 2008 roku. Jego zespół po świetnym sezonie cieszył się z awansu do I ligi, a sam koszykarz był bohaterem dwóch decydujących batalii z AZS-em Radex Szczecin. - Cieszę się z przyjazdu, zwłaszcza, jak jest zwycięski. Z wielu względów bardzo mile wspominam Stargard. Trzy sezony i awans do I ligi, więc zawsze mecz tutaj jest dla mnie bardziej charakterystyczny w całym sezonie - mówi zawodnik, który wraz z AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice po kilku latach przerwy przyjechał na Pomorze Zachodnie.
Rzucający obrońca po trzech latach opuścił zespół ze Stargardu. Następnie grał jeszcze przez dwa lata w I lidze dla MKS-u Dąbrowa Górnicza. Ostatnie trzy sezony spędził już jednak w ekipie z Katowic, z którą także awansował na zaplecze Tauron Basket Ligi.
- Życie mnie zaprowadziło do AZS-u. Mieszkam już na co dzień w Katowicach, więc to była automatyczna sprawa, że szukałem klubu na Śląsku - opowiada koszykarz, który w trwających rozgrywkach zdobywa średnio 6,2 punktu.
Swojej byłej drużynie rzucił osiem oczek. Co jednak najistotniejsze po końcowej syrenie wraz z kolegami cieszył się ze zwycięstwa 85:79. - Przyjechaliśmy dzień wcześniej. Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie bardzo trudny. Najdłuższy wyjazd w sezonie. Byliśmy skoncentrowani. Mieliśmy swoje założenia, które spełniliśmy i to nas doprowadziło do zwycięstwa - analizuje Łukasz Grzegorzewski.
W czwartek stargardzki klub dokonał zmiany trenera. Czy ekipie ze Śląska utrudniło to przygotowanie się do sobotniego meczu? - Nie zastanawialiśmy się w ogóle nad tym. Nowy trener był od kilku dni, więc skoncentrowaliśmy się na naszej grze. Bardziej zwracaliśmy uwagę na nasze błędy, które staraliśmy się wyeliminować, niż na zagrywki przeciwnika - przekonuje nasz rozmówca.
Sobotnie zwycięstwo niewiele zmienia w sytuacji beniaminka, którego czeka trudna rywalizacja o utrzymanie. Szansą mogą być play-outy. Wystarczy kilka dobrych spotkań, aby zapewnić sobie byt na kolejny sezon w I lidze. Czy Łukasz Grzegorzewski wierzy w powodzenie tej misji? - Absolutnie tak. Ten mecz chyba pokazał, że drzemie w nas duży potencjał. Miejsce, które zajmujemy odzwierciedla fakt, że nasza gra jest słabsza niż predyspozycje, które mamy. Zrobimy wszystko, żeby się utrzymać w lidze - zapewnia koszykarz z Katowic.