[tag=1734]
Energa Czarni Słupsk[/tag] to drużyna, z którą do tej pory koszykarzom z Tarnobrzega wybitnie nie szło. Do niedzieli wszystkie 11 meczów padło łupem faworyta. Siarka zawsze była stawiana na straconej pozycji, ale mimo tego wygranie wszystkich starć przez Energę Czarnych zasługuje na uznanie. Ekipa prowadzona przez Zbigniewa Pyszniaka przyzwyczaiła bowiem, że lubi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie.
Tym razem na przeszkodzie znów stanęły kłopoty kadrowe. Nie zagrał lider Siarki Tarnobrzeg, Gary Bell. Mimo tego gospodarze przez 30 minut w niczym nie ustępowali drużynie ze Słupska. Potem opadli jednak z sił, co momentalnie odbiło się na wyniku. Goście wygrali 83:71, ale było to dla nich znacznie trudniejsze starcie niż pokazuje końcowy rezultat.
- Zła pierwsza połowa, słaba koncentracja, praktycznie zero obrony. Siarka zdobyła za dużo punktów z kontry. Po przerwie obrona była dużo lepsza, opanowaliśmy też zbiórkę. Udało nam się trafić jakieś rzuty za trzy. Dzięki temu złapaliśmy oddech i graliśmy spokojniej - wylicza Jarosław Mokros.
Dla Siarkowców to już jedenasta porażka z rzędu. Po dobrym początku sezonu pozostały tylko wspomnienia. Gospodarze co prawda w wielu meczach walczyli dzielnie i byli blisko wygranych, lecz wciąż nie mogą się przełamać. - Gratulacje dla Siarki, to jest zawsze trudny teren. Ciężki mecz za nami, cieszymy się ze zwycięstwa. Teraz jedziemy do Wrocławia i chce wygrać kolejne spotkanie - dodaje Mokros.
To właśnie jeden z najważniejszych Polaków a rotacji trenera Donaldasa Kairysa poprowadził gości do zdobycia cennych dwóch punktów. Zapisał na swoim koncie double-double. - Był naszym liderem jeśli chodzi o punkty i zbiórki. Należą mu się szczególne słowa uznania. Wykonał dobrą pracę - przyznaje trener Energi Czarnych.