- Nauczyłem się jednej rzeczy w Koszalinie. Mecz bez nerwów, to mecz stracony. Siarka postawiła naprawdę trudne warunki i do samego końca musieliśmy walczyć o zwycięstwo. Cieszę się, że dwa punkty zostały z nami - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej David Dedek, szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
Jego zespół już do przerwy mógł sobie zapewnić wygraną. Akademicy w drugiej kwarcie mieli już 16 punktów przewagi. Po rzucie trzypunktowym Artura Mielczarka prowadzili 38:22 i wydawało się, że będą spokojnie kontrolować wydarzenia na parkiecie. Tak się jednak nie stało. Ambitni grający Siarkowcy zaczęli redukować straty.
- W drugiej kwarcie poczuliśmy się nieco za pewnie. Mamy ten problem, że jak nam idzie w ataku, to nieco za bardzo odpuszczamy w defensywie. To było widoczne w tym meczu. Dobrze, że w samej końcówce zaczęliśmy dobrze bronić - tłumaczył słoweński szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
- Spodziewaliśmy się tego, że Siarka przyjedzie i rzuci wszystko na szalę. Zawodnicy zagrali bez żadnych kompleksów. To jest zespół, który walczy do upadłego i potrafi odrabiać spore straty. Tak było też w tym przypadku - dodał Dedek.
Tarnobrzeżanie w samej końcówce popełnili za dużo prostych błędów, które skrzętnie wykorzystali gospodarze. Dla AZS-u była dziesiąta wygrana w sezonie.
Koszalinianie z bilansem 10:11 zajmują ósme miejsce w ligowej tabeli. W niedzielę czeka ich kolejne spotkanie. Tym razem rywalem będzie Start Lublin.