Ostrowianie mieli swoją szansę na to, by po raz drugi w bieżącym sezonie pokonać aktualnych wicemistrzów Polski. Gdy na 6 minut i 32 sekundy przed ostatnim gwizdkiem Curtis Millage oddał kolejny celny rzut z wyskoku, to wydawało się, że w Zgorzelcu może dojść do naprawdę nerwowej i zaciętej końcówki. BM Slam Stal odrobiła wówczas 14 z 17 punktów straty i przegrywała zaledwie 64:67. Podopieczni trenera Piotra Ignatowicza w odpowiedzi zanotowali serię dziewięciu punktów z rzędu i wybili przyjezdnym zwycięstwo z głów.
- Nie zamierzamy załamywać się tą porażką. Co prawda cały czas powtarzamy, że jesteśmy beniaminkiem, ale patrzymy tylko na siebie, chcemy grać coraz lepiej i walczyć w każdym spotkaniu, a także pokazywać, że nawet beniaminek potrafi sprawić dużo niespodzianek - komentował po meczu trener Zoran Sretenovic.
Aż pięciu zawodników "Stalówki" zakończyło mecz z PGE Turowem z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Żółto-niebiescy minimalnie wygrali także rywalizację o zbiórki (39:37). Było to jednak za mało na popełniających mniej błędów gospodarzy.
- Statystyki nie mówią o tym spotkaniu za dużo. One są ważne, ale niekoniecznie decydujące. Zwyciężył po prostu lepszy. Ponadto moim zdaniem to Turów bardziej chciał odnieść zwycięstwo. My nie mogliśmy złapać naszego rytmu gry, szczególnie w obronie - dodawał opiekun ostrowian.