- W Dąbrowie Górniczej mecz był bardzo ciężki. MKS ma wielu dobrych graczy i całe szczęście, że nie wszyscy mogli grać. W decydujących momentach zachowaliśmy zimną krew, która dała nam wygraną - komplementuje rywala oraz powód wygranej Robert Witka, skrzydłowy Rosy Radom.
Radomianie w dąbrowskiej hali Centrum znakomicie rozpoczęli mecz, jednak po znakomitej pierwszej kwarcie, w drugiej "zostali w blokach". - Dobrze, że była przerwa i mogliśmy ochłonąć. Trener w szatni zwrócił nam uwagę gdzie i jakie popełniamy błędy, co musimy poprawić - przekonuje.
Konstruktywne uwagi dały efekt. Drugą połowę Rosa rozpoczęła ponownie bardzo dobrze i tym razem nie zanotowała już przestoju. - Wyszliśmy z powrotem na boisko bardzo skoncentrowani i dobrze weszliśmy w trzecią kwartę. To dodało nam pewności siebie, co pozwoliło kontrolować to spotkanie - dodaje Witka.
Skrzydłowy Rosy nie miał najmniejszych wątpliwości co było największym problemem dla jego drużyny w tym spotkaniu. - Mieliśmy swoje problemy z obroną strefową. Gdy tylko odskakiwaliśmy na jakąś bezpieczną przewagę, to rywale stawiali. Wkradała się jakaś nerwowość, ale w tych kluczowych momentach nasi liderzy nie zawodzili i trafiali bardzo ważne rzuty - komentuje.
Nikt nie ma wątpliwości, że największą i najlepszą bronią na rozbijanie strefy są szybkie ataki oraz rzuty zza łuku. Tych pierwszych nie zabrakło, a brylowali w nich Daniel Szymkiewicz i Torey Thomas. Podobnie było w rzutach dystansowych, których podopieczni Wojciecha Kamińskiego wykorzystali aż 14!
- Na pewno trójki były kluczem. Jeżeli się ich nie trafia, to bardzo ciężko rozbija się strefę. Pomimo wszystko i tak czasami mieliśmy z nią problemy i dąbrowianie wracali do nas. Tak jak jednak powiedziałem w kluczowych momentach chłopakom nie zadrżała ręka i trafiali bardzo ważne rzuty - komentuje Witka.
Dla Rosy wygrana w Dąbrowie Górniczej była 12 z 13 ostatnich rozegranych meczów na parkietach TBL. Taka seria mocno buduje i utrzymuje zespół w ścisłej ligowej czołówce pomimo, że w ostatnim czasie zespół z Radomia mieli lekki spadek formy.
- Oczywiście, że ta seria cieszy i jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu. Mimo, że ostatnio nasza forma poszła troszkę w dół. Myślę, że przełomowym momentem było odrobienie 21 punktów w meczu z Turowem. To był klucz bo uwierzyliśmy, że jak nie idzie to agresywnością można wrócić do meczu. Z Lublinem wiadomo jak się skończyło - my zagraliśmy bardzo dobrze, a oni są w dołku - kończy doświadczony skrzydłowy, który barw Rosy broni od sezonu 2013/2014.