C.J. Harris bohaterem Rosy. "Udało się odmienić losy tego meczu"

Niesamowite emocje towarzyszyły ćwierćfinałowej rywalizacji w Dąbrowa Górnicza Basket Cup Rosy Radom z Polskim Cukrem Toruń, a jedną z pierwszoplanowych ról odegrał w niej C.J. Harris.

Rosa Radom przez 38 minut ćwierćfinałowego spotkania przegrywała z Polskim Cukrem Toruń, a wszystko to było spowodowane fatalnym początkiem meczu. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego po sześciu minutach gry przegrywali nawet 16:2.

- Nie wyszliśmy na to spotkanie odpowiednio skoncentrowani. Nie byliśmy tak agresywni, jak być powinniśmy, dlatego początek spotkania był dla nas bardzo zły - przekonuje C.J. Harris, który w końcowym rozrachunku okazał się kluczową postacią radomskiego zespołu.

Rosa faktycznie rozpoczęła mocno rozkojarzona o czym świadczyć może niesamowita liczba pudeł z otwartych pozycji. Nawet bowiem, gdy udało się oszukać defensywę Twardych Pierników, to radomianie pudłowali w sytuacjach sam na sam z koszem!

- Rywale zrobili na początku naprawdę bardzo dobrą robotę, szczególnie w defensywie, a my dodatkowo spudłowaliśmy wiele łatwych, nawet bardzo łatwych rzutów - dodaje Harris.

Dobre jest to, że wszystko to udało nam się poprawić i w końcowym rozrachunku to my wygraliśmy - przekonuje.

Amerykanin wspólnie z kolegami mecz uratowali w czwartej kwarcie, kiedy to w znaczący sposób poprawili swoją defensywę i egzekucję. W ofensywie oprócz Harrisa, najskuteczniejszego zawodnika meczu, brylował Seid Hajrić i duet ten zapewnił Rosie wygraną i awans do półfinału.

Faworyt musiał szukać w tym meczu "wielkiego trzeciego" i znalazł go w osobie wspomnianego Hajricia. Wszystko za sprawą fatalnego dnia w ataku Torey'a Thomasa, który nie zdobył nawet punktów i przestrzelił wszystkie dziewięć rzutów z gry.

Rozgrywający Rosy i tak zebrał słowa pochwały. - Torey walczył ze skutecznością, ale ja miałem dokładnie tak samo - komentuje Harris, autor 18 punktów i 10 zbiórek. - Nie miał dziś najlepszego dnia rzutowego to prawda. Dał nam jednak niesamowicie dużo w innych rzeczach. Miał dużo przechwytów i ograniczył mocno poczynania rozgrywających z Torunia. Wykonał kawał znakomitej roboty w walce z Dannym Gibsonem. To wszystko sprawiło, że pomimo faktu, że nie zdobył nawet punktu, bardzo pomógł nam wygrać.

W sobotnim półfinale Dąbrowa Górnicza Basket Cup Rosa zmierzy się z drużyną Energa Czarni Słupsk.

Zobacz wideo: Dwunastu kandydatów na selekcjonera kadry

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)