Uros Mirković: To jeden z gorszych meczów w mojej karierze

Uros Mirković był jednym ze słabszych punktów Polpharmy Starogard Gdański w poniedziałkowym spotkaniu z Treflem Sopot. - Jestem winny tej porażki. Biorę ją na siebie - mówi zawodnik.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Uros Mirkovic na parkiecie w poniedziałek przebywał 28 minut. W tym czasie zawodnik zdobył zaledwie cztery punkty, trafiając dwa z 12 rzutów z gry! Tak słabego spotkania serbski podkoszowy dawno nie rozegrał.

- To jeden z gorszych meczów w mojej karierze. Nie pamiętam, abym miał kiedyś tak słabą skuteczność. Byłem na czystych pozycjach, ale piłka tego dnia nie chciała mnie słuchać - przyznaje zawodnik Kociewskich Diabłów, który poniedziałkową porażkę bierze na siebie.

- Jestem bardzo zły na siebie. Nie ukrywam, że w każdym meczu patrzę, co robię źle i co mógłbym poprawić. Jestem winny tej porażki. Biorę ją na siebie - tłumaczy Mirković.

Kociewskie Diabły na pięć minut przed końcem meczu po trzypunktowym rzucie Marcina Fliegera prowadziły w Hali Stulecia z Treflem Sopot 60:51. Wszystko wskazywało na to, że gracze Mindaugasa Budzinauskasa zapiszą sobie kolejną wygraną w tym sezonie.

Od tego momentu goście jednak nie poszerzyli swojego konta punktowego, tracąc z kolei 15.

- 60 punktów zdobytych to nie jest najlepszy wynik. Zawiodła nasza skuteczność - komentuje Mirković.

- Mieliśmy kontrolę nad tym meczem, ale w końcowych momentach totalnie się pogubiliśmy. Zawiodła gra w ataku. Uważam, że trochę za dużo indywidualnych prób podjęliśmy. W ten sposób trudno jest wygrywać. Gdy graliśmy zespołowo, to Trefl miał z nami spore problemy - wyjaśnia zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×