Jeden z liderów Twardych Pierników, podobnie jak i cała drużyna, bardzo dobrze wszedł w czwartkowy mecz. Już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 7 punktów, a jego zespół prowadził różnicą nawet 14 oczek.
Torunianie mieli przewagę przez zdecydowaną większość meczu, a jeszcze w czwartej kwarcie prowadzili 59:50. Wtedy jednak do głosu doszli zawodnicy Rosy Radom, którzy ostatnie sześć minut meczu wygrali 17:6.
- Myślę, że Rosa w końcówce po prostu bardziej chciała wygrać ten mecz - mówi Łukasz Wiśniewski. Rzucający Polskiego Cukru Toruń zakończył mecz z dorobkiem 11 oczek, 6 zbiórek i 3 asyst.
W ostatnich sekundach "Wiśnia" mógł jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny, jednak trójka z ulubionego narożnika na wygraną nie znalazła drogi do kosza. Skuteczność zza łuku była problemem zawodnika przez całe spotkanie, bowiem wykorzystał tylko 1 z 8 oddanych rzutów.
Rosa tak naprawdę prowadziła zaledwie 3 minuty w całym meczu, ale to wystarczyło.- Prowadziliśmy przez większą część spotkania, a niestety nie udało się go wygrać - dodaje. - Szkoda, wielka szkoda. Myślę, że dla nas byłoby to coś zagrać w półfinale, ale jak widać, na razie są to dla nas chyba trochę za wysokie progi.
Zobacz wideo: Czerkawski: Jest dobry czas na hokej
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP