Kosmiczna rotacja. "Nie pozwoliłem moim zawodnikom złapać rytmu"

Polfarmex Kutno zadebiutował w turnieju finałowym o Puchar Polski. W pojedynku z "sąsiadem" kutnianie musieli uznać wyższość faworyzowanego Anwilu Włocławek. Nie to było jednak najważniejsze dla Jarosława Krysiewicza.

- Anwil wygrał i należą mu się gratulacje - krótko rzucił po ćwierćfinałowym meczu Jarosław Krysiewicz, szkoleniowiec Polfarmexu Kutno.

Kutnianie walczyli, a po pierwszej połowie nawet prowadzili. Po zmianie stron dali się jednak złamać. Defensywa Anwilu Włocławek zrobiła swoje, a Polfarmex miał olbrzymie problemy w niektórych momentach ze zdobywaniem punktów.

Sam Krysiewicz wskazał powód, przez który jego drużyna miała niekiedy takie przestoje. - Chcieliśmy w tym meczu pograć wszystkimi zawodnikami, żeby każdy spędził na parkiecie odpowiednią liczbę minut - komentuje.

- Nie oznacza to, że nie chcieliśmy wygrać tego spotkania. Gdy w pierwszej połowie złapaliśmy rytm, graliśmy naprawdę dobrze. Po przerwie jednak to ja nie dałem nam złapać tego rytmu dokonując częstych zmian - dodał.

Faktycznie rotacja była intensywna, a zawodnicy na parkiecie spędzali krótkie jednostki czasowe. Najdłużej na parkiecie przebywał Jarosław Zyskowski (28 minut), z kolei najkrócej Mateusz Bartosz (13 minut).

- Puchar to dla nas nowe doświadczenie i zobaczyliśmy jak to wygląda. Nie zagraliśmy wielkiego meczu, nie ma się co oszukiwać. Teraz przed nami ważne spotkania w kontekście ósemki w lidze a to nasz priorytet - zakończył Krysiewicz.

Na Polfarmex w kolejnym tygodniu czekają dwa mecze domowe. W środę do Kutna zawita Polpharma Starogard Gdański, z kolei w niedzielę przyjedzie PGE Turów Zgorzelec. Krysiewicz jest przekonany, że ewentualne dwie wygrane w tych spotkaniach niemal przypieczętują "ósemkę" jego drużynie.

Komentarze (0)