Podczas Dąbrowa Górnicza Basket Cup Energa Czarni Słupsk walczyli nie tylko ze swoimi rywalami, ale i z własnymi problemami kadrowymi. O ile w ćwierćfinale wystarczyło to na pokonanie MKS-u Dąbrowa Górnicza, o tyle na Rosę Radom w półfinale już sił zabrakło.
- To było spotkanie przeciwko bardzo dobrej drużynie. Mieli kontrolę przez zdecydowaną większość meczu. Dlaczego tak się stało? Bo grali dobrze. Grali przede wszystko tak, jak chcieli. Dodatkowo popełniliśmy całą masę błędów tak w obronie, jak i w ataku - ocenia Donaldas Kairys, opiekun Czarnych Panter.
Słupszczanom nie można jednak odmówić woli walki. W ostatniej kwarcie byli nawet w stanie zmniejszyć straty z 20 punktów do zaledwie 8, jednak to było maksimum, na co pozwolili rywale.
Kairys nie był zadowolony przede wszystkim z gry w ofensywie swojego zespołu. - Liczba naszych strat w półfinale była porażająca. Wystarczy spojrzeć w statystyki. Nie da rady wygrać spotkania przy takich liczbach - ocenił.
Słupszczanie w całej konfrontacji popełnili aż 20 strat, co przy zaledwie siedmiu rywali, zrobiło pokaźną różnicę.
Teraz Kairys i jego sztab szkoleniowy mają niemal tydzień na przygotowanie zespołu do ligowej potyczki z Treflem Sopot. Czas ten na pewno pomoże zawodnikom zmagającym się z urazami. Jerel Blassingame powinien dojść do siebie po chorobie, a i Folarin Campbell, którego na Dąbrowa Górnicza Basket Cup w ogóle nie było, może zdąży wyleczyć uraz stopy.