To wielki dzień dla radomskiej koszykówki! Zawodnicy Rosy Radom dali z siebie maksimum zaangażowania i włożyli w ten finał niesamowitą energię, a to zapewniło im wielki triumf.
Radomianie rozpoczęli kapitalnie. Przede wszystkim nie zawodziła ich skuteczność w rzutach zza łuku, a swój popis dał C.J. Harris. Po jego serii punktów Rosa prowadziła nawet 22:8.
Po stronie mistrzów Polski niemal wszędzie na parkiecie był niesamowicie aktywny Mateusz Ponitka. Skrzydłowy Stelmetu BC szybko zdobył 10 punktów, a mistrzowie Polski zaczęli odrabianie strat.
Początek drugiej kwarty to niesamowita defensywa po obu stronach, a po pięciu minutach gry wynik kwarty brzmiał... 2:2. Niemoc przełamał dopiero Karol Gruszecki, a końcówka tej połowy należała do Dejana Borovnjaka. Ten w ostatniej akcji dobił niecelny rzut Łukasza Koszarka i na tablicy wyników pojawił się remis.
Po przerwie Stelmet znów rozpoczął nie najlepiej, co Rosa wykorzystała perfekcyjnie. Skuteczny Igor Zajcew, niesamowita defensywa i wola walki sprawiły, że radomianie w 34 minucie prowadzili rekordowo różnicą aż 17 punktów!
W ostatnich minutach obrońcy trofeum starali się, jak tylko mogli, żeby wrócić do gry, jednak na posterunku czuwał Torey Thomas, który nie pozwolił na powtórkę z pierwszej połowy. Rosa Radom - jak najbardziej zasłużenie - po czterdziestu minutach niesamowitej walki mogła cieszyć się z wywalczenia Pucharu Polski!
Radomianie "gryźli parkiet" w walce o to trofeum i nie podlega najmniejszej wątpliwości, że wywalczyli go niesamowitą wolą walki. Dodatkowo w ich szeregach był C.J. Harris - autor 23 punktów, 6 zbiórek i 3 asyst w finałowym spotkaniu oraz MVP całego Dąbrowa Górnicza Basket Cup.
Rosa Radom - Stelmet BC Zielona Góra 74:64 (22:17, 9:14, 24:11, 19:22)
Rosa: Harris 23, Thomas 13, Zajcew 13, Szymkiewicz 8, Sokołowski 5, Bonarek 5, Witka 3, Jeszke 2, Hajrić 2.
Stelmet BC: Zamojski 12, Ponitka 12, Moldoveanu 9, Bost 9, Gruszecki 8, Borovnjak 8, Djurisić 4 (11 zb), Hrycaniuk 2, Koszarek 0.
To ich sukces i niech się nim cieszą!
Sport jest piękny, bo nieprzewidywalny......