- To było nowe doświadczenie dla naszych nowych, młodych zawodników - przekonuje Tane Spasev.
Gdynianie w piątkowym ćwierćfinale przegrali ze Stelmetem BC Zielona Góra 62:86, jednak nikt nie może mieć pretensji do tej sytuacji. Wiadomo bowiem, jak duża różnica jest pomiędzy tymi drużynami.
- Pojechaliśmy do Dąbrowy Górniczej powalczyć i myślę, że długo trzymaliśmy się dobrze. Wynik końcowy chyba nie do końca odzwierciedla przebieg meczu - ocenia szkoleniowiec Asseco. - Mimo wszystko i tak lepiej przegrać różnicą 24 punktów, a nie ponad 40 - dodał w nawiązaniu do meczu ligowego.
Spasev ma dużą nadzieję, że każdy z jego podopiecznych wyciągnął coś dla siebie z tego meczu i tego doświadczenia gry przeciwko takiemu rywalowi. Na największą pochwałę z kolei zasłużyli Anthony Hickey i Filip Matczak.
- Jestem zadowolony tak z Matczaka, jak i Hickey'a. Obaj byli w pełnej rotacji i spisali się dobrze - ocenia. - Każdy mógł pograć po te 10 minut przeciwko dobrej drużynie. Gra na tle drużyny mistrzów to na pewno jest pozytyw dla nich.
Teraz Asseco czeka kolejne poważne wyzwanie, bowiem ostatniego dnia lutego w Radomiu czeka ich ligowa potyczka z Rosą, czyli triumfatorem Dąbrowa Górnicza Basket Cup.