WP SportoweFakty: Zakończyliście rozgrywki Pucharu Polski w półfinale. Co wydarzyło się w meczu z Rosą? Pierwsza kwarta była bardzo dobra w waszym wykonaniu, ale druga i trzecia pozbawiła was szans na zwycięstwo w tym spotkaniu.
Cheikh Mbodj: Nie ma co ukrywać, że druga i trzecia kwarta w naszym wykonaniu były okropne. Mimo tego, że byliśmy nieco osłabieni poprzez kontuzje czy choroby mogliśmy zaprezentować się lepiej. Graliśmy zdecydowanie ze zbyt małą intensywnością, a dodatkowo nie trzymaliśmy się tego, co nakreślił nam trener przed meczem. Rosa wykonała bardzo dobrą robotę i wykorzystała nasze słabości.
Zgodzisz się z opinią, że macie problemy z zespołami ze ścisłej czołówki? Dwukrotnie w tym sezonie przegraliście ze Stelmetem, Rosą, raz ograł was Polski Cukier Toruń, jedynie na własnym parkiecie pokonaliście Anwil Włocławek. Co jest twoim zdaniem tego przyczyną?
- Nie powiedziałbym, że mamy problemy z czołowymi zespołami w lidze. Będziemy mieli problemy z każdym jeżeli nie będziemy w odpowiedni sposób podchodzić do meczów i trzymać się naszego planu gry. Faktycznie przegraliśmy ze Stelmetem, Rosą czy Toruniem, ale większość z tych spotkań graliśmy na wyjeździe. Niedługo te drużyny przyjadą do Hali Gryfia i tam postaramy zrehabilitować się za tamte niepowodzenia. Mam jednak nadzieję, że będziemy już wówczas w pełnym zestawieniu.
W bieżącym sezonie rozegraliście zaledwie dwa spotkania w pełnym składzie. Czy te problemy zdrowotne są waszą największą bolączką w tej części sezonu?
- Zdecydowanie tak. Wisi nad nami jakiś pech, który powoduje, że ciągle wypadają nam kolejni kluczowi zawodnicy. Myślę, że będziemy wyglądali jako zespół jeszcze lepiej, kiedy wszyscy dojdą do siebie i wreszcie zagramy w pełnym składzie.
Na co tak naprawdę stać wasz zespół i co możecie osiągnąć? Stelmet wydaje się krok przed wszystkimi, ale reszta zespołów, z którymi walczycie bezpośrednio, czyli Rosa, Anwil i Polski Cukier wydają się już być w waszym zasięgu.
- Myślę, że stać nas na naprawdę wiele. Jednak tak jak mówiłem przed chwilą kluczowe dla naszej drużyny jest to, żeby wreszcie zagrać w pełnym składzie. Mam nadzieję, że chłopacy, którzy zmagają się z urazami jak najszybciej wrócą do gry.
Sezon w Polsce wydaje się być przełomowym dla ciebie samego. We Włoszech zdobyłeś tytuł mistrzowski, lecz występowałeś bardzo mało, teraz twoja rola uległa diametralnej zmianie. Ten sezon faktycznie jest w jakiś sposób szczególny?
- Z całą pewnością mogę powiedzieć, że obecny sezon w Słupsku jest dla mnie bardzo ważnym momentem w mojej karierze. Dysponujemy bardzo mocnym zespołem z klasowymi graczami. Każdego dnia docieramy się i poznajemy jeszcze lepiej. Każdy z nas, w tym również ja, z dnia na dzień jesteśmy lepsi, a myślę, że jest to kluczowe po to, by odnieść sukces jako zespół.
Przez wielu jesteś uznawany za najlepszego centra w Tauron Basket Lidze. Jak reagujesz, kiedy spotykasz się z takimi opiniami?
- Jestem ogromnie wdzięczny za takie opinie i jest mi naprawdę miło. Po prostu staram się robić wszystko, co mogę i być jak najlepszym zawodnikiem dla swojej drużyny. W Tauron Basket Lidze jest wielu bardzo dobrych graczy podkoszowych, więc jeżeli ktoś nazywa mnie najlepszym centrem w całych rozgrywkach to jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem.
W Polsce jesteś już od kilku miesięcy. Jak czujesz się w naszym kraju, a przede wszystkim w Słupsku?
- Naprawdę podoba mi się tutaj i jestem po prostu szczęśliwy. Słupsk to naprawdę wspaniałe miejsce. Wokół jest bardzo wielu życzliwych ludzi, a moja żona i dzieci to uwielbiają. Wszyscy czujemy się tu dobrze i Polska jest po prostu świetnym miejscem.
Do końca sezonu pozostało jeszcze parę miesięcy, ale czy myślisz już czasami o swojej przyszłości? Rozważasz pozostanie w Słupsku na kolejne rozgrywki?
- Dlaczego nie? Nie widzę ku temu żadnych przeciwwskazań. Tak jak już wspomniałem uwielbiam to miejsce. Jednak najpierw chcę skupić się na rzeczach ważniejszych - czyli zdobyć dla Energi Czarnych Słupsk mistrzostwo Polski.
Rozmawiał Michał Żurawski