Choć lokaty na podium w I lidze koszykarzy praktycznie zostały już rozdzielone, to końcówka rundy zasadniczej zapowiada się ciekawie. O miejsca od czwartego do szóstego powalczą GKS Tychy, Meritumkredyt Pogoń Prudnik i Znicz Basket Pruszków. W 26. kolejce wszystkie te ekipy solidarnie przegrały. O pewnym rozczarowaniu mogą mówić w Pruszkowie, gdyż Znicz Basket uległ na wyjeździe Spójni Stargard 76:81. Rywal zwyciężył po dziewięciu kolejnych porażkach.
- Walczymy o to, żeby być jak najwyżej. Nie kalkulujemy. Chcemy zdobyć jak najwięcej punktów. Porażka mocno utrudnia nam walkę o czwarte lub piąte miejsce. Przegrały zespoły z Tychów i Prudnika. Mogliśmy się do nich zbliżyć. Niestety to się nie udało - powiedział trener ekipy z Pruszkowa, Marek Zapałowski.
- Sprawa jest utrudniona, ale mamy jeszcze pięć meczów do końca. Musimy zagrać na dobrym poziomie, a życie pokaże, na którym miejscu będziemy - dodał jeden z najmłodszych szkoleniowców w I lidze.
Dlaczego jego zespół przegrał sobotni pojedynek? Przyjezdni od początku oddali inicjatywę. Dzięki wspaniałej drugiej kwarcie wyszli oni na prowadzenie. Po przerwie nie poszli jednak za ciosem. Mieli przede wszystkim spore kłopoty z powstrzymaniem rozgrywającego gospodarzy. Jeżeli nie mógł zakończyć akcji skutecznym rzutem z gry starał się wymuszać przewinienia i przyniosło to efekt.
- Gratuluję gospodarzom, którzy się odbili i przerwali złą serię. Zagrali dobre, przede wszystkim skuteczne, zawody i zasłużyli na zwycięstwo. Pozwoliliśmy na to. Ułatwiliśmy sprawę głównie przez to, że Łukasz Pacocha rzucał 12 wolnych i trafił wszystkie próby. Powinniśmy zagrać inaczej, żeby wygrać ten mecz. Niestety nie zrobiliśmy tego. Pewne drobne elementy zaważyły, że wynik jest taki, a nie inny - tłumaczył Zapałowski.
Kolejnym przeciwnikiem Znicza Basket będzie 5 marca w Pruszkowie Max Elektro Sokół Łańcut. Początek meczu w hali Znicz o godz. 18:00.
[multitable table=670 timetable=493]Tabela/terminarz[/multitable]