- Nie jestem robotem, wiem, że potrafię grać. Jeśli chcecie, żebym nie oddawał rzutów, nie będę tego robił do końca meczu - można było usłyszeć z ust Draymonda Greena w przerwie rywalizacji z Oklahomą City Thunder. Zawodnik nie był w stanie powstrzymać emocji i uzewnętrznił je, rzucając przekleństwami w otoczeniu kolegów z zespołu oraz sztabu szkoleniowego.
25-latek często dość emocjonalnie podchodzi do wielu kwestii, a od pięciu spotkań nie trafił ani jednego rzutu za trzy (0-12 w tym czasie). W starciu z Thunder również nie potrafił się przełamać, spudłował wszystkie osiem prób z gry, ale i tak mocno przyczynił się do triumfu Warriors, bo zapisał na swoim koncie 14 zbiórek, 14 asyst, sześć przechwytów i cztery bloki. Wyraźnie poirytowany swoją dyspozycją strzelecką, narobił sporo szumu w szatni.
Trener Steve Kerr nie chciał komentować tych wydarzeń, ale Green szybko poszedł po rozum do głowy i przyznał, że żałuje tego co zrobił. - Popełniłem błąd wobec moich kolegów i sztabu szkoleniowego. Bardzo przepraszam zespół, sztab i całą organizację. To nie był dobry sposób na rozwiązanie tego problemu. Jako jeden z liderów nie mogę tego robić, bo to źle oddziałuje na to, co dzieje się wokoło.
- To się więcej nie powtórzy. Wiesz, czasami emocje biorą górę nade mną. (...) Tak jak wcześniej powiedziałem - popełniłem błąd i przepraszam za niego każdego, kogo powinienem przeprosić - dodał.
Przypomnijmy, że Warriors w niesamowitych okolicznościach, po fantastycznym game-winnerze Stephena Curry'ego, pokonali w dogrywce Oklahomę City Thunder.