W debiucie Cameron Gliddon nie pokazał się z najlepszej strony. Co prawda zawodnik spędził na parkiecie prawie 34 minuty, to w tym czasie oddał zaledwie pięć rzutów z gry. To zdecydowanie za mało jak na snajpera, gracza, który ma być najlepszym punktującym w drużynie.
- Nie pokazałem najlepszej koszykówki. Stać mnie na więcej - przyznaje Australijczyk, który jednocześnie zaznacza, że w kolejnych spotkaniach jego forma ma być znacznie wyższa.
- Okres adaptacji jest już za mną. Muszę powiedzieć, że koledzy świetnie mnie przyjęli. Cały czas mnie wspierali i pomagali. Z niczym nie miałem problemów - komentuje Gliddon, który nie ma już problemów z taktyką drużyny. Australijczyk dość szybko ją przyswoił. Dla zawodnika był to pierwszy mecz w europejskiej koszykówce. Do tej pory występował on w Stanach Zjednoczonych i Australii.
- Gdy przyszedłem do Koszalina, to do kolejnego spotkania było ponad tydzień, co nieco ułatwiło sprawę. Było sporo treningów i mogłem poznać taktykę zespołu. Trenerzy dokładnie zasygnalizowali mi, czego ode mnie wymagają - ocenia.
W debiucie jego zespół przegrał we Włocławku 52:72. Jak AZS zaprezentuje się w starciu z Rosą Radom?
- W meczu z Anwilem Włocławek nie udało się odnieść zwycięstwa. Nie zagraliśmy dobrego spotkania. W sobotę musimy się zrehabilitować przed naszymi kibicami - mówi Gliddon.