Krzysztof Koziorowicz: Trzeba brać małą łyżeczką

Trener Spójni Stargard cieszy się z dwóch kolejnych zwycięstw swojej drużyny. Krzysztof Koziorowicz twardo jednak stąpa po ziemi, gdyż wie, że najważniejsze zadanie nie zostało jeszcze wykonane.

- Trzeba brać małą łyżeczką. Daj Boże, żebyśmy w tej dziesiątce się znaleźli. To jest nadrzędne. Co więcej się uda to chwała, ale trzeba realnie spokojnie patrzeć i bić się w każdym najbliższym meczu - mówi Krzysztof Koziorowicz. - Nie chcę się górnolotnie wypowiadać. Normalnie pracujemy. Chłopaki wykonują swoje. Do każdego meczu przygotowujemy się należycie. Na pewno w kolejnych spotkaniach łatwo nie będzie, ale wierzę, że przez pracę, solidność, zaangażowanie i chemię w zespole spełnimy nasze i kibiców oczekiwania, bo gramy dla nich - dodaje trener Spójni Stargard, która awansowała na dziesiątą pozycję w tabeli I ligi.

Koszykarze z Pomorza Zachodniego pokonali w sobotę SKK Siedlce 81:76. Nie obyło się jednak bez problemów a gospodarze byli lepsi od rywala jedynie w drugiej kwarcie. W tym fragmencie zwyciężyli jednak 30:10 i okazało się to wystarczające do zgarnięcia dwóch punktów.

- Nie możemy się oglądać na innych. Musimy robić swoje, zajmować się każdym kolejnym meczem. Dla obu zespołów było to wyjątkowo ważne spotkanie. Cieszymy się wszyscy ze zwycięstwa, bo to jest nadrzędne. W pierwszej kwarcie rzeczywiście stanęliśmy trochę, jak sparaliżowani. Druga pokazała, że potrafimy bronić i grać z kontry. Ona ukierunkowała przebieg spotkania. Później zespół z Siedlec dochodził nas, ale właściwie do końca prowadziliśmy - tłumaczy Koziorowicz.

W sobotnim meczu zabrakło Macieja Raczyńskiego i Arkadiusza Soczewskiego. Jak bardzo wpłynęło to na drużynę? - Każdy zawodnik w naszym zespole jest niezbędny. Maciek z reguły gra po 25-30 minut. Arek Soczewski też zaczął grać więcej. Szkoda, ale nie możemy się na to oglądać. Arek raczej na dłużej wypadnie z grania w basket. Myślę, że już w kolejnym spotkaniu Maciek Raczyński wystąpi. To taka nieoczekiwana absencja. W piątek trochę czuł plecy a w sobotę zdecydowanie nie mógł biegać. Jakieś sprawy przeciążeniowe. Mam nadzieję, że na mecz w Łańcucie będzie już gotowy - informuje doświadczony szkoleniowiec.

Kolejnym rywalem Spójni będzie 12 marca Max Elektro Sokół Łańcut. Mecz na prośbę klubu ze Stargardu został przeniesiony z godz. 17:30 na 16:00. - Była nasza sugestia. Działacze z Łańcuta chętnie się do tego przychylili. To łączy się z powrotem pociągiem. Mamy dobry dojazd do samego Łańcuta i powrót również. Dziękujemy działaczom z Łańcuta za ten ukłon w naszą stronę - wyjaśnia Krzysztof Koziorowicz.

Komentarze (0)