- Wiedzieliśmy, że gracze z Dąbrowy Górniczej postawią nam ciężkie warunki. Tak ten mecz wyglądał, a nie inaczej. Każdy dawał z siebie wszystko - komentuje spotkanie Mateusz Kostrzewski, skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec.
Wicemistrzowie Polski doskonale weszli w niedzielny mecz, jednak później musieli niemal cały czas gonić wynik. Wygraną podopieczni Piotra Ignatowicza zapewnili sobie dopiero w ostatnich dwóch minutach.
- W czwartej kwarcie końcu udało nam się przełamać to spotkanie - komentuje gracz PGE Turowa. - Było trochę szczęścia. Trafiliśmy kilka ważnych rzutów, a rywale przeciwnie i to zadecydowało.
Wygrana tym bardziej cenna, że zgorzelczanie w ostatnich pięciu minutach radzić sobie musieli bez Daniela Dillona, który doskonale kierował grą wicemistrzów Polski, notując w swoich statystykach 17 punktów i 10 asyst.
- Pokazaliśmy, że nasza drużyna nie składa się tylko z jednostek, a jest dobrze współpracującym kolektywem, który potrafi grać ze sobą w różnych ustawieniach. To przyniosło korzyści w samej końcówce - dodaje Kostrzewski.
Zwycięstwo jest bardzo ważne w kontekście walki o udział w fazie play off. W przygranicznym klubie wszyscy dążą do tego, żeby PGE Turów nie zakończył rozgrywek wraz z końcem rundy zasadniczej. - Bardzo tego chcemy i dążymy do tego. Żeby tak się stało musimy jeszcze kilka meczów wygrać - kończy.
Zobacz wideo: Marcin Gortat po "polskiej nocy" w NBA: szkoda tylko wyniku...
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.