W tym sezonie praktycznie każdy zawodnik tarnobrzeskiej Siarki miał lub wciąż ma problemy zdrowotne. Obecnie kontuzję leczy lider ekipy z Podkarpacia, Gary Bell. Zawodnik miał problemy z bólami brzuchami i pachwiny, a wszystko spowodowane było naciągnięciem mięśni. Gdy wydawało się, że wróci do rywalizacji zabrakło go z PGE Turowem. Pojawił się na boisku w starciu z mistrzami Polski z Zielonej Góry, ale zagrał słabo co jasno pokazało, że absolwent uczelni Gonazaga nie jest jeszcze w pełni sił.
- Teraz to już nie jest dyskomfort. Byliśmy u najlepszego specjalisty na Podkarpaciu, nie będę wymieniał nazwisk. Był także w Łodzi, tam dostał zastrzyk z krwią. To jest nowoczesna metoda, kiedyś Allen był u nas leczony w taki sposób. Zabiegi trwały miesiąc a po tygodniu wrócił do gry. Taka jest diagnoza lekarzy, że ma mu to pomóc. Jeśli nie będzie problemów, to zacznie lekko trenować, a po 2-3 dniach już normalnie - przekonuje Zbigniew Pyszniak.
Bella zabrakło w wygranym meczu z Treflem Sopot. W ciągu kilku dni miał wrócić do treningu, ale jego udział w spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń jest mało prawdopodobny. Czy bez swojego lidera Siarka Tarnobrzeg podejmie walkę z faworytem?
- Zrobiliśmy już wszystko, co było można. W 99 procent przypadków przynosi to dobry efekt, stosują tę metodę siatkarze czy piłkarze. Jeśli nie na Toruń, to na pewno na Lublin i te pozostałe mecze będzie gotowy - dodaje Pyszniak.
Mimo debiutu na europejskich parkietach Amerykanin świetnie odnalazł się w nowych realiach i z miejsca stał się kluczowym ogniwem w rotacji tarnobrzeżan. Nie ma co ukrywać, że bez Bella ekipa z Podkarpacia jest znacznie słabszym zespołem.
- On bardzo chce wrócić do rywalizacji, zależy mu na tym. Mam nadzieję, że wreszcie będziemy w pełnym składzie i będzie szansa walczyć z lepszym skutkiem - twierdzy trener Siarki.