Po dwóch słabych występach Marcin Gortat wrócił do swojej optymalnej dyspozycji. Choć znów miał problemy z faulami (cztery przewinienia), to udało mu się rozegrać bardzo dobre spotkanie. Łodzianin w 25 minut zgromadził 16 punktów (8/13 z gry), miał sześć zbiórek, dwie asysty i przechwyt. Kiedy przebywał na parkiecie, jego zespół zanotował serię +28.
Nasz rodak okazał się drugim strzelcem Wizards, którzy odnieśli 43-punktowe zwycięstwo - najwyższe od sezonu 2002/2003, kiedy to różnicą 45 oczek pokonali Boston Celtics.
- Oni po prostu nas zdominowali. Nie będę tutaj robił analizy, tak po prostu było - rozkładał ręce po porażce Stan Van Gundy, szkoleniowiec Pistons. Już w pierwszej kwarcie było 30:7 dla gospodarzy, a trener gości musiał wziąć dwa czasy. Goście mieli ogromne problemy ze skutecznością, notując 3/23 za trzy!
Nene Hilario z 20 punktami (rekord sezonu) okazał się liderem Wizards. John Wall dołożył 15 punktów i 12 asyst, z kolei Bradley Beal miał 12 oczek w pierwszym meczu po kontuzji. Wizards rozdali aż 34 asysty.
Dzięki tej wygranej Czarodzieje wrócili do walki o play off, po fatalnym zeszłym tygodniu. Obecnie z bilansem 31-35 zajmują 10. lokatę na Wschodzie, tracąc 3,5 wygranej do Detroit Pistons i Chicago Bulls. Kolejne spotkanie w czwartek, właśnie z Bykami.
- Nie możemy pozwolić sobie na taką grę jak w zeszłym tygodniu. Powiedziałem moim zawodnikom, aby wyciągnęli z tego odpowiednią lekcję - powiedział Randy Wittman, szkoleniowiec Wizards.
Washington Wizards - Detroit Pistons 124:81 (34:15, 26:24, 33:24, 31:18)
(Nene 20, Gortat 16, Morris 14 - Caldwell-Pope 18, Hilliard 10, Morris 9)
Zobacz wideo: Podróż z "Deyną". Legendarny piłkarz został patronem pociągu
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.