Tak młodego trenera w Tauron Basket Lidze jeszcze nie było. - Wiekiem przebiłem Wojciecha Zeidlera, który obejmował zespół mając 26 lat. Ja mam niespełna 25 - śmieje się Kamil Sadowski, nowy szkoleniowiec AZS-u.
Staje on przed ogromną szansą. Jeśli udałoby mu się wprowadzić drużynę do play-offów, praktycznie na 100 procent zapewniłby sobie pracę na kolejny sezon. Zadanie jednak jest bardzo trudne. AZS z bilansem 11:14 zajmuje dopiero 11. miejsce w tabeli. Strata do będącego na ósmej lokacie zespołu King Wilków Morskich Szczecin jest już całkiem spora (14:12).
- Nic nie tracę. Mogę jedynie zyskać - podkreśla były asystent Davida Dedka.
Pierwszym rywalem Sadowskiego będzie pogrążony w kryzysie MKS Dąbrowa Górnicza.
- Mecz z MKS-em wizualizuję sobie już w głowie. Mam pewien plan, ale ja będę robił zmiany w zależności od rywala - mówi 24-letni szkoleniowiec.
Koszalinianom do rozegrania pozostało jeszcze siedem spotkań w rozgrywkach. Sytuacja w tabeli najlepsza nie jest, ale wszyscy w obozie AZS-u zachowują spory optymizm. Drużyna pozytywnie zareagowała na zmianę szkoleniowca. Czy to także przeniesie się na postawę koszykarzy w trakcie spotkań?
- Awans do fazy play-off jest wciąż sprawą otwartą. Musimy tylko zagrać lepiej w następnych meczach, które będą dla nas kluczowe - mówi A.J. Walton, który u Sadowskiego powinien otrzymać nieco więcej szans niż za czasów Dedka.