Tane Spasev: Gra Żołnierewicza i Parzeńskiego dobrze rokuje na naszą przyszłość

WP SportoweFakty / Michał Domnik
WP SportoweFakty / Michał Domnik

- W końcowych minutach mieliśmy swoje szansę na zwycięstwo, ale przy stanie 84:81 przestrzeliliśmy dwa otwarte rzuty z dystansu - mówił po meczu w Zgorzelcu Tane Spasev, trener Asseco Gdynia.

Czwartkowe starcie PGE Turowa Zgorzelec z Asseco Gdynia było pojedynkiem dwóch bezpośrednich rywali o miejsce w rundzie play-off. Aktualni wicemistrzowie Polski z bilansem 13-12 zajmują trzynaste miejsce w tabeli TBL. Gdynianie znajdują się o dwie pozycje wyżej, ale na swoim koncie mają identyczną ilość zwycięstw i tylko jedną porażkę mniej.

- Śmiem twierdzić, że ten mecz miał zdecydowanie większe znaczenie dla gospodarzy niż dla nas. Nie zapominajmy jednak, że nadal jesteśmy na dogodnej pozycji i mamy szanse na play-off. Chcieliśmy walczyć o ćwierćfinały i nadal będziemy robić wszystko, aby uzyskać awans - komentował po końcowym gwizdku trener Tane Spasev.

Po udanym wyjeździe do Dąbrowy Górniczej koszykarze z Gdyni liczyli na sprawienie niespodzianki także w przygranicznym mieście. I przez długi czas wydawało się, że może do niej dojść. Jeszcze na nieco ponad dwie minuty przed zakończeniem spotkania dzięki trafieniu Anthony'ego Hickey'a zza linii 6,75 m goście tracili do rywali zaledwie jeden punkt. W kolejnych akcjach mniej szczęścia mieli jednak Jakub Parzeński i Przemysław Frasunkiewicz.

- Tym razem się nie udało. Z tego pojedynku na pewno wyciągniemy jednak pewną lekcję. Popełniliśmy kilka prostych błędów, takich jak faule, które momentami były niepotrzebne. Obrona sprawiła, że trochę się podłamaliśmy, ale myślę, że 83 punkty zdobyte przez nas w ataku na parkiecie rywala, to dobry wynik. W końcowych minutach mieliśmy swoje szansę na zwycięstwo, ale przy stanie 84:81 przestrzeliliśmy dwa otwarte rzuty z dystansu - kontynuował szkoleniowiec Asseco.

Pomimo porażki Macedończyk mógł być jednak zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Około cieszyć mogła przede wszystkim postawa Przemysław Żołnierewicza, który zapisał na swoim koncie 21 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. Wspomniany już Parzeński również zaliczy wyjazd do Zgorzelca do udanych. Mierzący 212 cm wzrostu środkowy zakończył mecz z dorobkiem 20 ”oczek” i pięciu zbiórek.

- Dla nas ten sezon jest czasem przeznaczony na rozwój polskich zawodników, szczególnie tych miedzy 20., a 25. rokiem życia, ale także młodszych graczy. W Zgorzelcu świetnie zaprezentował się Parzeński, a po raz drugi z rzędu bardzo dobry mecz rozegrał również Żołnierewicz. Ich postawa dobrze rokuje na naszą przyszłość - dodawał Tane Spasev.

Komentarze (1)
avatar
ABC- prawdziwy
19.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak po prawdzie obaj wymienieni nigdy w życiu nie zagraliby w normalnej lidze gdyby nie durny przepis o Polakach w składzie. .to nawet nie jest 3 liga europejska..bez urazy bo to nie hejt a re Czytaj całość