Hubert Pabian: Nie łatwo było się podnieść

Hubert Pabian był jednym z kluczowych koszykarzy Spójni Stargard w meczu 29. kolejki I ligi przeciwko Noteci Inowrocław. Jego zespół wygrał 87:71 a podkoszowy osiągnął double-double.

Zdobył 16 "oczek" trafiając wszystkie cztery próby trzypunktowe. Dodał także 11 zbiórek. - Jesteśmy zadowoleni z tego meczu, natomiast cały czas odczuwamy skutki sezonu i tych nieszczęsnych porażek z rzędu. Nie łatwo nam się było podnieść. Dobrze, że udźwignęliśmy ten mecz psychicznie. Z optymizmem patrzymy w przyszłość - zaznaczył Hubert Pabian.

- To było bardzo ważne, żeby ostatni mecz przed własną publicznością zakończyć zwycięstwem. Ranga tego spotkania była bardzo duża, ponieważ zwycięstwo dawało nam spokojne święta i tak się stało. Jesteśmy zadowoleni. Mamy jeszcze jeden mecz. Cokolwiek by się nie wydarzyło to będziemy tam walczyć - dodał podkoszowy.

Spójnia Stargard zaprezentowała się bardzo dobrze a najlepiej wypadła w pierwszej kwarcie, w której zdobyła 36 punktów. - Były czyste pozycje. Zawodnicy Noteci bardzo zagęszczali strefę podkoszową. Rzuty nam wpadały jeden za drugim. Nawet Rafał Bigus trafił. Mówi się, że raz w sezonie jest taki mecz, kiedy można rzucić do kosza krzesłem i też by wpadło - wyjaśnił Hubert Pabian.

W ostatniej 30. kolejce pojedzie on do Gliwic. Stargardzianie zmierzą się z GTK, czyli klubem, w którym Pabian rozpoczynał sezon. Czy będzie to szczególny mecz? - Gdy wychodzę na parkiet zawsze daję z siebie wszystko. Nie patrzę, czy to są Gliwice, czy jakiś inny zespół. Przede wszystkim gramy pięcioma zawodnikami na parkiecie i dwunastoma w zespole. To się dla nas liczy. Musimy zagrać zespołowo i szukać tych zawodników, którzy w danym momencie są w optymalnej formie - tłumaczył nasz rozmówca.

W tym sezonie skrzydłowy rozegrał 19 meczów dla Spójni. Zdobywał w nich średnio 9,2 punktu i 6,8 zbiórki. Szczególnie ten drugi element poprawił w ostatnim czasie. Sam nie chciał jednak oceniać dokonań w trwających rozgrywkach. - Sezon jeszcze się nie skończył. Trzeba o to zapytać nowego trenera i starego, który jest teraz asystentem i oczywiście pana prezesa - zakończył.

Kamila Lićwinko: złoty medal był w zasięgu ręki

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (0)