Wszystkie drużyny czeka w najbliższym czasie przerwa związana ze świętami wielkanocnymi. Mecze 30. kolejki obligatoryjnie odbędą się w niedzielę, 3 kwietnia o godz. 18:00. Z takiego terminarza jest zadowolony kapitan Spójni Stargard. Zespół z Pomorza Zachodniego mimo dziewięciu porażek z rzędu, w ostatnim czasie odbudował się. Zrealizował już minimalny cel, czyli utrzymanie w I lidze. Nie rezygnuje jednak z rywalizacji o ósmą lokatę - matematycznie jest to jeszcze możliwe.
- Myślę, że przerwa jest dobra. Mamy trochę kontuzji. Więcej czasu jest na regenerację. Każdy zmaga się z drobnymi urazami. Wiadomo, że nie gra Maciek Raczyński. Miejmy nadzieję, że do tej pory wykuruje się. Mamy dużo czasu na analizę i przygotowanie, także dla nas to na pewno jest lepiej - przyznał Łukasz Pacocha.
Najlepszy strzelec rozgrywek zdobył w sobotę 28 punktów i w całym sezonie uzyskał już 509 oczek dla swojej ekipy. Cały zespół spisał się dobrze i nie dał szans rywalowi, z którym sąsiadował w tabeli. - Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. To pierwszy mecz, w którym wygraliśmy tak wysoko pierwszą kwartę. Byliśmy bardzo mocno zmotywowani. Wszyscy zagrali poprawnie w obronie i ataku. Powstrzymaliśmy kontry, które są atutem Noteci. Trzymaliśmy zbiórkę. Zafunkcjonowała trójka. Wpadało nam, więc ciężko ustalić obronę na pick&rollach - ocenił Pacocha.
Stargardzianie poradzili sobie z presją w "meczu o wszystko". Od początku gra im się układała a przez pierwszy kwadrans udawała im się praktycznie każda akcja. Byli zabójczo skuteczni, a nawet, jeżeli już nie trafiali to szybko odzyskiwali piłkę i konstruowali kolejny atak.
- Fajnie, że wszyscy zagrali dobrze w spotkaniu o stawkę, w najważniejszym dla nas meczu sezonu. Wiadomo, że trochę szkoda innych porażek. Jedziemy jeszcze do Gliwic i wszystko może się zdarzyć, tak, jak liga pokazuje - zakończył kapitan Spójni, która w 30 kolejce zmierzy się z ostatnim zespołem rozgrywek, GTK Gliwice.