Siarka Tarnobrzeg wreszcie zaskoczyła. "Cały czas liczyłem, że wyjdzie nam jakiś fuks"

Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka jak co sezon postarali się o sensacyjną wygraną. Tym razem Siarka zaskoczyła Anwil i wreszcie ma jakieś powody do radości.

W tym artykule dowiesz się o:

Niesamowitą metamorfozę przeszli w ciągu zaledwie trzech dni koszykarze Siarki Tarnobrzeg. Po wyrównanym, ale stojącym na słabym poziomie starciu z Polfarmexem, gospodarze zagrali zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie, pokonując murowanego faworyta - Anwil Włocławek. Siarkowcy nie dali się przełamać, mimo tradycyjnie wąskiej rotacji, a dzięki spokojowi Jakuba Zalewskiego, który zdobył punkty na wagę wygranej, tarnobrzeżanie mogli się cieszyć ze zwycięstwa 84:83.

- Co mogę powiedzieć po takim meczu? Mogę tylko podziękować zawodnikom, bo zagraliśmy drugie w miarę niezłe spotkanie. Czkawką wciąż odbija się ta porażka w Lublinie, co sobie o tym przypomnę, to aż się wierzyć nie chce, że tak się tam zaprezentowaliśmy. Kolejny raz jest wola walki i to bardzo cieszy - mówi uradowany Zbigniew Pyszniak,

Siarka wygrała walkę o zbiórki, co w tym sezonie należy do rzadkości. To właśnie dobra postawa na tablicach zarówno w obronie, jak i w ataku dała gospodarzom wiele korzyści. Zgodnie z tradycją, ekipa z Podkarpacia w każdym sezonie jest sprawcą co najmniej jednej dużej sensacji. Tym razem padło na Anwil, który, co warte podkreślenia, przegrał do tej pory aż cztery z sześciu gier na parkiecie w Tarnobrzegu.

- Nie ma odpuszczania, nawet jeśli ktoś jest słabszym obrońcą, to walczy na desce. Było parę niepotrzebnych zagrań w momencie, gdy prowadziliśmy 6-7 punktami. Zbyt łatwo Anwil zdobywał punkty, brakowało dobrej obrony. Cieszę się z wygranej, cały czas liczyłem, że jak to się mówi wyjdzie nam jakiś fuks z bardzo dobrym zespołem i tak się stało - dodaje w swoim stylu Pyszniak.

Siarka dzięki wygranej wyprzedziła sopocki Trefl i jest na dobrej drodze, by zrealizować cel minimum, jakim jest wyprzedzenie co najmniej dwóch drużyn na koniec sezonu. Niedosyt jest jednak spory, bo ekipa prowadzona przez Zbigniewa Pyszniaka wiele razy przegrywała w samej końcówce. - Jest jak jest, nie będziemy już tego rozpamiętywać. Mamy jeszcze dwa mecze u siebie, postaramy się chociaż jeden wygrać i zapewnić sobie spokój na następny sezon - mówi trener Siarkowców.

Komentarze (0)