PGE Turów zagra w play-offach? "Wszystko przed nami. Mamy swoje szanse"
PGE Turów Zgorzelec miał wszystkie karty w swoich rękach w spotkaniu TBL z King Wilkami Morskimi. Podopieczni Piotra Ignatowicza ze Szczecina powinni wyjechać ze zwycięstwem, ale tak się jednak nie stało. Co stanęło na przeszkodzie?
- Należą się gratulacje dla ekipy ze Szczecina, która potrafiła odwrócić losy spotkania. Gospodarze przegrywali już różnicą 17 punktów, ale nie załamali się i wrócili do gry. Sprawdziła się stara maksyma koszykarska, że jak już nic nie wychodzi to należy pójść w niskie ustawienia, tak aby agresywnie grać po obu stronach parkietu - wyjaśnia szkoleniowiec PGE Turowa Zgorzelec.
Kluczowe okazały się straty. Zgorzelczanie w ostatniej odsłonie popełnili ich aż sześć. Niemoc gości skrzętnie wykorzystali szczecinianie, którzy stopniowo zmniejszali przewagę.
- Nie ukrywam, że poniekąd sami pomogliśmy King Wilkom wrócić do tego meczu. Zrobiliśmy sporo strat w czwartej kwarcie. Straciliśmy koncentrację, bo zaczęliśmy wdawać się w niepotrzebne dyskusje. Zabrakło egzekucji z naszej strony - zauważa Ignatowicz.- Generalnie jestem zadowolony z tego jak graliśmy w ciągu całego spotkania. Świetnie kontrolowaliśmy walkę na tablicach. Mieliśmy około 20 zbiórek więcej od gospodarzy - przyznaje szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
PGE Turów z bilansem 14:13 jest na dziewiątej lokacie w tabeli Tauron Basket Ligi. Zgorzelczanie są jednak o tyle w komfortowej sytuacji, że mają lepszy bilans w bezpośrednich pojedynkach z Asseco Gdynia, które zajmuje ósme miejsce, a także łatwiejszy terminarz w ostatnich kolejkach.
- Musimy walczyć dalej o play-offy. Wszystko jest przed nami. Mamy swoje szanse - podkreśla Piotr Ignatowicz.