Niemożliwe stało sie faktem! PKM Duda Super- Pol Leszno- Wisła Can Pack Kraków (relacja)

XXI kolejka ekstraklasy przejdzie najprawdopodobniej do historii, przede wszystkim dzięki spotkaniu, jakiego byli świadkami kibice w leszczyńskim Trapezie. Faworyzowana, utytułowana i naszpikowana gwiazdami basketu, drużyna Wisły Can Pack Kraków, napotkała na opór ekipy, która w połowie sezonu skazywana była na walkę o utrzymanie i targana była wieloma niekoniecznie sportowymi emocjami.

Początek pierwszej kwarty potwierdzał tezę osób, które typowały łatwe i bezproblemowe zwycięstwo gości. W kilka bowiem minut uzyskali oni przewagę 9:2 i zdecydowanie dominowali na parkiecie. Po kilku jednak zmianach dokonanych przez trenera w drużynie z Krakowa, rozpędzona Wisła dostała malej zadyszki. Leszczynianki skrzętnie to wykorzystały i doprowadziły do wyniku 25:26 na koniec kwarty, który dawał im jeszcze nadzieje na dalszą wyrównaną choćby grę.

Druga kwarta rozpoczęła się od huraganowego ataku krakowianek. krakowianek pewnym momencie było już 29:36 i wyglądało na to, że od tego momentu na parkiecie dominować będzie faworyt. Sytuacja jednak zmieniła się paradoksalnie o180 stopni. Koszykarki Dudy Super - Pol, nie poddały się tej pesymistycznej dla nich wizji i rozpoczęły kontratak. Był on na tyle skuteczny, że to gospodynie sensacyjnie prowadziły już do przerwy 51:46.

Podczas przerwy, w szatni Wisły padały zapewne słowa mobilizujące do lepszej i skuteczniejszej gry. Wystarczyły one jednak, jak się miało później okazać, tylko na kolejną kwartę. Po tej udanej dla przyjezdnych odsłonie meczu, wygranej przekonywująco i zdecydowanie 13:21, przyszła ostatnia ćwiartka, która ponownie zweryfikowała rzeczywistość na niekorzyść krakowskiej ekipy.

Czwarta kwarta była przysłowiowym gwoździem do trumny, wbitym przez leszczynianki swojemu przeciwnikowi. Od początku zaczęły one bowiem agresywniej grać w obronie i mocniej walczyć na deskach. Wynik oscylował często wokół remisu i żadna ze stron nie potrafiła odskoczyć na bezpieczniejsza odległość. Dopiero celna trójka Edyty Krysiewicz w końcówce meczu sprawiła, że szala zwycięstwa przechyliła się nieznacznie na stronę gospodarzy. Indywidualne akcje wiślaczek pod koniec meczu zakończyły się niepowodzeniem i Ashley Shields jedna z bohaterek tego spotkania, przez ostatnie osiem sekund mogła spokojnie bawić się piłką, przy stanie 86:80 dla PKM Duda Super - Pol Leszno

To, co dla wielu kibiców było do niedawna marzeniem lub niemożliwym do osiągnięcia celem, stało się faktem. Po raz pierwszy w historii, mały klub z Leszna, z krótką tradycją w rozgrywkach ekstraklasy kobiet, pokonał aktualnego Mistrza Polski, drużynę z kosmicznym budżetem i logistyką, uczestnika rozgrywek Euroligi i zatrudniającą najlepsze koszykarki z Europy i świata.

Do tego historycznego zwycięstwa leszczynianki zaprowadziła zespołowa gra, konsekwencja w ataku i wola walki o każdą piłkę. Trudno nie wspomnieć o bardzo dobrej postawie obu Amerykanek i Edyty Krysiewicz, ale na wielkie słowa uznania zasługuje w tym meczu cały zespół wraz z trenerem, który potrafił zmobilizować swój zespół do podjęcia walki z teoretycznie niemożliwym do pokonania na chwilę obecną zespołem.

W drużynie gości niestety zabrakło tego, czym emanował przeciwnik. Zabrakło koncentracji, woli walki o każda piłkę, zespołowości i determinacji. Zamiast tego szczególnie w pierwszej części spotkania, była widoczna mała nonszalancja w grze i chyba lekceważenie przeciwnika, który teoretycznie skazany był z góry na przegraną. Ta bezprecedensowa porażka Wisły będzie się zapewne przez długi czas odbijać czkawką całemu klubowi.

PKM Duda Super Pol Leszno - Wisła Can Pack Kraków 86:80 (25:26, 26:20, 13:21, 22:13)

PKM Duda Super Po l: Ashley Shields 25, Edyta Krysiewicz 18, Katarzyna Krężel 11, Joanna Czarnecka 11, Martyna Koc 11, Aleksandra Drzewińska 6, Detrina White 4, Dominika Nawrotek 0.

Wisła Can Pack: Chamique Holdsclaw 19, Ewelina Kobryn 15, Candice Dupree 14, Dominique Canty 11, Jelena Skerovic 8, Agnieszka Pałka 7, Marta Fernandez 2, Slobodanka Maksimovic 2, Dorota Gburczyk 2, Aneta Kotnis 0.

Źródło artykułu: