Początek pierwszej kwarty potwierdzał tezę osób, które typowały łatwe i bezproblemowe zwycięstwo gości. W kilka bowiem minut uzyskali oni przewagę 9:2 i zdecydowanie dominowali na parkiecie. Po kilku jednak zmianach dokonanych przez trenera w drużynie z Krakowa, rozpędzona Wisła dostała malej zadyszki. Leszczynianki skrzętnie to wykorzystały i doprowadziły do wyniku 25:26 na koniec kwarty, który dawał im jeszcze nadzieje na dalszą wyrównaną choćby grę.
Druga kwarta rozpoczęła się od huraganowego ataku krakowianek. krakowianek pewnym momencie było już 29:36 i wyglądało na to, że od tego momentu na parkiecie dominować będzie faworyt. Sytuacja jednak zmieniła się paradoksalnie o180 stopni. Koszykarki Dudy Super - Pol, nie poddały się tej pesymistycznej dla nich wizji i rozpoczęły kontratak. Był on na tyle skuteczny, że to gospodynie sensacyjnie prowadziły już do przerwy 51:46.
Podczas przerwy, w szatni Wisły padały zapewne słowa mobilizujące do lepszej i skuteczniejszej gry. Wystarczyły one jednak, jak się miało później okazać, tylko na kolejną kwartę. Po tej udanej dla przyjezdnych odsłonie meczu, wygranej przekonywująco i zdecydowanie 13:21, przyszła ostatnia ćwiartka, która ponownie zweryfikowała rzeczywistość na niekorzyść krakowskiej ekipy.
Czwarta kwarta była przysłowiowym gwoździem do trumny, wbitym przez leszczynianki swojemu przeciwnikowi. Od początku zaczęły one bowiem agresywniej grać w obronie i mocniej walczyć na deskach. Wynik oscylował często wokół remisu i żadna ze stron nie potrafiła odskoczyć na bezpieczniejsza odległość. Dopiero celna trójka Edyty Krysiewicz w końcówce meczu sprawiła, że szala zwycięstwa przechyliła się nieznacznie na stronę gospodarzy. Indywidualne akcje wiślaczek pod koniec meczu zakończyły się niepowodzeniem i Ashley Shields jedna z bohaterek tego spotkania, przez ostatnie osiem sekund mogła spokojnie bawić się piłką, przy stanie 86:80 dla PKM Duda Super - Pol Leszno
To, co dla wielu kibiców było do niedawna marzeniem lub niemożliwym do osiągnięcia celem, stało się faktem. Po raz pierwszy w historii, mały klub z Leszna, z krótką tradycją w rozgrywkach ekstraklasy kobiet, pokonał aktualnego Mistrza Polski, drużynę z kosmicznym budżetem i logistyką, uczestnika rozgrywek Euroligi i zatrudniającą najlepsze koszykarki z Europy i świata.
Do tego historycznego zwycięstwa leszczynianki zaprowadziła zespołowa gra, konsekwencja w ataku i wola walki o każdą piłkę. Trudno nie wspomnieć o bardzo dobrej postawie obu Amerykanek i Edyty Krysiewicz, ale na wielkie słowa uznania zasługuje w tym meczu cały zespół wraz z trenerem, który potrafił zmobilizować swój zespół do podjęcia walki z teoretycznie niemożliwym do pokonania na chwilę obecną zespołem.
W drużynie gości niestety zabrakło tego, czym emanował przeciwnik. Zabrakło koncentracji, woli walki o każda piłkę, zespołowości i determinacji. Zamiast tego szczególnie w pierwszej części spotkania, była widoczna mała nonszalancja w grze i chyba lekceważenie przeciwnika, który teoretycznie skazany był z góry na przegraną. Ta bezprecedensowa porażka Wisły będzie się zapewne przez długi czas odbijać czkawką całemu klubowi.
PKM Duda Super Pol Leszno - Wisła Can Pack Kraków 86:80 (25:26, 26:20, 13:21, 22:13)
PKM Duda Super Po l: Ashley Shields 25, Edyta Krysiewicz 18, Katarzyna Krężel 11, Joanna Czarnecka 11, Martyna Koc 11, Aleksandra Drzewińska 6, Detrina White 4, Dominika Nawrotek 0.
Wisła Can Pack: Chamique Holdsclaw 19, Ewelina Kobryn 15, Candice Dupree 14, Dominique Canty 11, Jelena Skerovic 8, Agnieszka Pałka 7, Marta Fernandez 2, Slobodanka Maksimovic 2, Dorota Gburczyk 2, Aneta Kotnis 0.